Zapach niespodzianka. Kupowałam go całkowicie w ciemno i nie miałam jeszcze styczności z tą marką. Na szczęście odlewka nie kosztowała fortuny, bo sama kompozycja nie do końca wpasowuje się w moje gusty. Ale zaczynając od początku....
źródło |
Na fragrantica.pl znajduje się piękna charakterystyka tych perfum, na którą się niestety nabrałam. Nuty opisywane są w następujący sposób - główne akordy: ambrowy, słodki, pudrowy, zwierzęcy, cytrusowy, kokosowy, waniliowy, piżmowy, kwiatowy, drzewny. Mnie osobiście urzekła obietnica perfum ambrowych, słodkich i cytrusowo-kokosowych.
Sex And The Sea Neroli marki Francesca Bianchi to kwiatowo-orientalne perfumy dla kobiet i mężczyzn.
Nuta głowy: bergamotka, petitgrain, miód
Nuta serca: kocanka (nieśmiertelnik), róża, irys, kokos, mimoza, neroli
Nuta bazy: drzewo sandałowe, labdanum, benzoes, ambra, wanilia, cywet, wetyweria
Sex and The Sea Neroli to wręcz narkotyczna świeżość, połączenie odrobiny kokosa, słonego morza, zapachu skąpanej w słońcu skóry. To niecodzienne zestawienie sprawia, że perfumy są zarówno hipnotyczne, jak i zmysłowe. W kompozycji odnaleźć można rześkość bergamotki, petitgrain oraz neroli, wygładzone nutami miodu, kokosa, kocanki i mimozy. Skromny dodatek róży nie odwraca uwagi od kwintesencji kompozycji - neroli - a tylko ją wzmacnia, wespół z irysem. Baza to połączenie ciepłych nut sandałowca, labdanum, benzoesu, ambry wanilii i cywetu, które przywodzą na myśl beztroskie, słoneczne i upojne lato. (opis marki)
źródło |
Niestety nie jest to moje ani słoneczne, ani upojne lato. Pierwsza godzina po aplikacji perfum na moją skórę jest dosyć męcząca. Dominują w niej praktycznie wszystkie składniki z bazy. Jest ambrowo, ziołowo, pachnie tak aptecznie środkami do odkażania - po prostu odpychająco wręcz, do tego dochodzi zapach lekko spoconego ciała. Nie jest to najprzyjemniejsze doznanie w życiu. Progres występuje dopiero po około 1-1,5 godzinie noszenia na skórze. Kiedy wszystkie składniki mają szansę zapracować i zaprzyjaźnić się z PH skóry - ta ostra warstwa ulatnia się, pojawia się delikatnie wanilia i kokosowo-irysowa pudrowość i nareszcie do głosu dochodzi kwiat neroli. Perfumy zyskują na swoim uroku. Niestety słodkości z miodu nie ma ani grama. I jak doskonale widzicie, z opisem na fragrantica mają niewiele wspólnego.
Pomimo posiadania wspólnego mianownika niewiele wspólnego mają z urokiem takich zapachów jak Oriana czy Sintra. Niestety, ale fanką nie zostanę. Jest mi przykro, takiej niespodzianki (zazwyczaj trafiam w bardzo dobre perfumy, które mi się podobają), ale nic straconego bo mam jeszcze sporo kompozycji do testowania.