Pryzmat to bryła z materiału przezroczystego o co najmniej dwóch ścianach płaskich nachylonych do siebie pod kątem (tzn. kątem łamiącym pryzmatu). Używany w optyce do zmiany kierunku biegu fal świetlnych, a poprzez to, że zmiana kierunku zależy od długości fali, jest używany do analizy widmowej światła. A co gdyby to zjawisko zastosować w kosmetyku do makijażu?
Puder sypki Prisme Libre, zaprojektowany w 2006 roku przez Nicolasa Degennesa, dyrektora artystycznego Givenchy ds. makijażu i koloru, charakteryzuje się harmonią czterech odcieni, które matują, optycznie rozmywają niedoskonałości i rozświetlają cerę. Po raz pierwszy cztery odcienie sypkiego pudru połączono w jednej puderniczce, aby dać efekt bardziej naturalnej, promiennej cery. Givenchy wprowadza rewolucję do świata pudrów adaptując swój koncept kultowej Pryzmy do sypkiej formuły.
W puderniczce w czterech różnych komorach znajdują się cztery odcienie pudru. Coś na zasadzie color correcting. Pudry są bardzo drobno zmielone i mają lekką formułę, która właśnie daje nam w efekcie końcowym transparentne, świetliste i bardzo naturalne wykończenie.
Jak używać Prisme Libre?
Nieznany dotąd gest - „Wstrząśnij i zmieszaj”, który polega na potrząśnięciu, a następnie zmieszaniu odcieni na sitku - umożliwia szybką i precyzyjną aplikację. Skóra ma matowe wykończenie, bez kredowego efektu. Naturalna, rozświetlona cera dzięki ultra drobnej i miękkiej formule. Zmieszaj wszystkie odcienie, aby wyrównać koloryt cery naturalnym blaskiem lub zastosuj je punktowo na konkretne miejsca twarzy, aby je zmatowić lub rozświetlić - tak zaleca producent.
Ja natomiast odsypuję puder na mały talerzyk i na nim mieszam wszystkie odcienie i przenoszę na pędzel. Tak jest mi o wiele wygodniej.
Składniki aktywne:
• Kompleks polimerowy: absorbuje nadmiar sebum i matuje skórę.
• Kulki krzemionkowe i mika: zacierają niedoskonałości skóry.
• Pigmenty dostosowujące się do światła: zapewniają rozświetloną cerę przez 6 godzin i umożliwiają dostosowanie makijażu do światła w każdym środowisku.
Skład INCI: talc, synthetic fluorphlogopite, silica, dimethicone, caprylyl glycol, pentylene glycol, phenyl trimethicone, hdi/trimethylol hexyllactone crosspolymer, sodium dehydroacetate, diisostearyl malate, octyldodecyl stearoyl stearate, tocopheryl acetate, parfum, sorbitan sesquioleate, geraniol, bht, tocopherol,[+/- ci 77491 (iron oxides),ci 77288 (chromium oxide greens),ci 19140, ci 77007, ci 77742, ci 77891 (titanium dioxide)]
Puder został tak opracowany, aby jego 6 odcieni pasowało do każdej karnacji.
01 MOUSSELINE PASTEL — kultowy odcień dla jasnej i jasnej karnacji
02 SATIN BLANC — tonacja w kolorze kości słoniowej dla jasnej i jasnej karnacji
03 VOILE ROSÉ — różany ton dla jasnej i średniej karnacji
04 MOUSSELINE ACIDULÉE — kultowy odcień dla średnich odcieni skóry
05 POPELINE MIMOSA — stonowana Sienna do karnacji średniej i głębokiej
06 FLANELLE ÉPICÉE — Brązowy ton dla średniej i głębokiej karnacji
Mój odcień 02 SATIN BLANC po wymieszaniu zyskuje barwę tradycyjnego, beżowego pudru. Cztery uzupełniające się charakterystyczne kolory wtapiają się w skórę, wyrównując jej odcień, zapewniając nieporównywalnie świetliste i półprzezroczyste wykończenie. Zaraz po aplikacji wygląda cudownie, a rysy twarzy i pory są ładnie zmiękczone. Dodatkowo skóra lśni, promiennym, zdrowym blaskiem.
Pamiętajcie również, że jestem posiadaczką cery mieszanej, przetłuszczającej się i pod tym kątem oceniam dzisiejszego bohatera. Producent zapewnia, że puder jest odporny na noszenie maseczki i nie powinien się transferować i matowić skórę.
Moja cera niestety nie chce zbytnio z tym kosmetykiem współpracować. Są takie dni, że dogadują się i makijaż wygląda idealnie przez wiele godzin, ale i są takie dni kiedy sebum zaczyna się przebijać już po 2-3 godzinach. Na szczęście można użyć chusteczek matujących i wszystko wraca na jakiś czas do normy.
Puder współpracuje z podkładami również innych marek, nawet nieźle je utrwalając. Pozostawia cerę wygładzoną i wyglądającą po prostu pięknie.
Puderniczka to tak jak wcześniej pisałam cztery komory, z których dozujemy pudry w różnych kolorach. Posiada rzeźbioną nakrętkę z logo Givenchy, a poszczególne komory mają sitka na puder w formie 4G. Wygląda to fajnie i ciekawie......ale...... no właśnie dozując puder zauważyłam, że nie wysypuje się równomiernie z opakowania (co doskonale widać na zdjęciu). Niektóre odcienie wysypują się w większej ilości, a niektóre w mniejszej. Nie wpływa to w żaden sposób na wykończenie makijażu, ale pozostawia mały niedosyt. Puder za taką kwotę powinien działać bez zarzutu. Dodam jeszcze, że dołączonego puszku wcale nie używam, bo wygodniej jest aplikować puder pędzlem, którym i tak musimy go wymieszać.
Givenchy Prisme Libre ma pojemność 12 gram i kosztuje 265 zł. Jest to kosmetyk, który świetnie sprawdzi się do cer normalnych, mieszanych ale nie przetłuszczających się. Daje cudowny efekt na skórze, ale ja wolałabym, żeby trwał on znacznie dłużej na twarzy. Absolutnie nie żałuję tego zakupu ponieważ zaspokoiłam swoją ciekawość, ale powrotu do tego kosmetyku nie przewiduję. Wkurza mnie zabawa w mieszanie pudrów i kilka innych rzeczy, które już Wam opisałam. Zużyję go do końca ciesząc się z pięknego wyglądu mojego makijażu.
A jeśli macie ochotę poczytać o innych kosmetykach Givenchy, które miałam okazję używać to zapraszam na posty
- podkład Prisme Libre Skin-Caring Glow
- błyszczyk Gloss Interdit Vinyl
- konturówka Lip Liner #N°8 Parme Silhouette