Wiecie co, długo zastanawiałam się czy napisać ten tekst, ale niestety każdego dnia przekonuję się, że w XXI wieku trzeba ludziom przypominać, jak się mogliby zachować. Od ośmiu tygodni poruszam się o kulach. Jest to efekt uboczny przebytej operacji i mojej rekonwalescencji. Niestety każdego dnia przekonuję się jak mało kultury jest w tym narodzie, który mija nas codziennie na ulicy.
Człowiek, który odstaje od normy społecznej jest traktowany jak jakiś produkt wadliwy, albo jeszcze lepiej tania rozrywka. Wiele sytuacji, których byłam (i nadal czasami jestem) głównym bohaterem i świadkiem sprawia, że bardzo często zastanawiam się czy ludzie są wychowywani przez wilki, nie obrażając wilków oczywiście. Czy to pęd życia sprawia, że dziczejemy i zapominamy o podstawowych zasadach kultury czy normach społecznych?
Oto kilka sytuacji z życia codziennego, które osłabiły moje moją wiarę w gatunek homosapiens.
Zakupy w sklepie
Nie wiem do jakiego odmóżdżenia dochodzi po przekroczeniu progów przeciętnego marketu, ale większość przebywających tam osób, nawet nie umie się poruszać po własnej orbicie tylko pokłada się i włazi na innych ludzi. Cofając się ze sklepowym wózkiem wypchanym zakupami zawsze można najpierw obrócić głowę i zobaczyć czy jest możliwość manewru - podstawowe zasady podczas nauki jazdy.
Niestety prędzej przejedzie cię wózkiem spacerowym typowa "madka polka", niż ustąpi w alejce między regałami miejsce osobie z ograniczoną sprawnością. Miałam również niemiłą sytuację w pewnej perfumerii, kiedy upadła mi kula na ziemię i raczej nikt nie ruszył z pomocą, chociaż ten fakt usłyszało kilka stojących wokół osób. Niestety jeszcze przez kilka tygodni nie będę mogła sama schylać się "do podłogi", tak więc również jestem skazana na łaskę czy niełaskę innych.
Przejazd autobusem to jest dopiero jest wyzwanie - wsiadasz do autobusu i widzisz jak pasażerowie uparcie kontemplują widoki za szybą. Natomiast porozkładane na siedzeniach siatki z zakupami zajmują wolne miejsca. Tylko dwa razy zdarzyło mi się, że jakaś pani ustąpiła mi miejsca. Przykre!
Także samo otwieranie drzwi w tych nowszych autobusach z klimatyzacją stanowi nie lada problem, bo stojąc o kulach przed nim nie jestem w stanie nacisnąć magicznego guzika, który pozwoli mi wejść do środka. A wystarczy, żeby osoba będąca wewnątrz odrobinę pomogła :-)
Kwestia wsiadania i wysiadania nie jest wcale lepsza, ponieważ w większości przypadków kierowcy nie dostosowują wysokości podłogi, albo podjeżdżają pod zbyt niskie krawężniki (na przystankach). Trzeba się wtedy trochę nagimnastykować, ale ten manewr jest również wykonalny, przynajmniej dla mnie.
Spacer na ulicy.....
Ja wiem, że nieczęsto spotyka się na mieście osoby poruszające się o kulach. Jasne, można zerknąć, czy nawet czasami dziecko zapyta po co mi to..... ale rany boskie gapić się na kogoś to już lekka przesada. Mało tego czasami taka osoba jeszcze się obróci i pilotuje dalej tor mojego poruszania się, To nie jest moja fanaberia tylko tego wymaga obecny stan mojego zdrowia, więc bądź tak miły/a i popatrz w niebo.
Jako osoba sprawna nigdy tak naprawdę nie zdawałam sobie sprawy ile nieprzyjaznych okoliczności w życiu codziennym ma do pokonania osoba niepełnosprawna. Moje wymienione przypadki to tylko wierzchołek góry lodowej i domyślam się, że takich sytuacji jest o wiele więcej. Niestety jak sama miałam okazję przekonać się, wiele miejsc nie jest wręcz dostosowanych dla osób z ograniczoną sprawnością. Kolejnym przykładem są śliskie podłogi w marketach wymyte środkami, na którym nawet gumowe osłonki na kulach jeżdżą niczym na łyżwach.
Zatem moje wnioski końcowe są takie.... poruszanie się o kulach to dla mnie sytuacja przejściowa. Niestety wiele osób nie ma tyle szczęścia i wymaga jednak odrobinę uwagi czy pomocy. Bądźmy dla siebie milsi!
Na szczęście jest jeszcze jakaś iskierka nadziei. Przypadki, które opisałam nie były miłe, ale przez ten okres spotkałam się również z bardzo sympatycznymi reakcjami i wyciągnięciem pomocnej dłoni. Na sam koniec mam tylko prośbę, zwracajcie kochani większą uwagę na to co dzieje się wokół Was w galerii handlowej, autobusie, podczas zakupów czy w innej życiowej sytuacji. Uważajcie, żeby przez własne roztargnienie nie zrobić niechcący komuś krzywdy! Komuś takiemu jak na przykład ja... i tak już wiele przeszłam, żeby zawalczyć o swoje zdrowie.
Ja naprawdę nie jestem roszczeniowa i nie wymagam od nikogo specjalnego traktowania, aczkolwiek miło by było uzyskać choć odrobinę pomocy i mały uśmiech w wymienionych wyżej sytuacjach.