Pragnę słońca i tęsknię za złotą opalenizną, dlatego też wspomagam się kosmetykami, które pomagają mi dodać więcej energii. Ostatnio używam krem brązujący marki Alkemie i chcę Wam opisać moje doświadczenia z tym kosmetykiem.
Alkemie Hello Sunshine to naturalny krem o multifunkcyjnych właściwościach pielęgnacyjnych. Jego działanie zostało ukierunkowane na wsparcie dla skóry tracącej elastyczność i narażonej na fotostarzenie. Lekka formuła kremu świetnie wchłania się w skórę, dodatkowo nawilżając ją i ujędrniając.
Dzięki delikatnemu działanie równomiernie nadaje skórze odcień delikatnej opalenizny, który oczywiście można pogłębiać kolejnymi aplikacjami. Rewolucyjna receptura kremu pomaga zahamować, a nawet cofnąć oznaki fotostarzenia, będącego jedną z głównych przyczyn osłabienia struktury skóry.
W tym kremie znajdziemy takie składniki aktywne jak:
* Lys’Sun™ (innowacyjny składnik otrzymywany z liści oczaru wirginijskiego), spowalnia proces degradacji włókien elastynowych, wywoływany przez promieniowanie UVA, a także wspomaga wytwarzanie nowych, pełnowartościowych włókien oraz przywraca włóknom uszkodzonym ich prawidłową funkcjonalność. Skutkuje to szybkim efektem ujędrnienia i poprawy gęstości skóry oraz widocznym spłyceniem zmarszczek.
* Fitokompleks Dermasooth™ (utworzony z bazylii azjatyckiej, ostropestu i zielonej algi) oraz aktywny biologicznie wyciąg z korzenia rabarbaru mają na celu łagodzenie następstw ekspozycji na promieniowanie słoneczne. Wykazują natychmiastowe działanie kojące i nawilżające. Dermasooth™ ponadto ochrania i wzmacnia strukturę kolagenową, wywierając korzystny wpływ na jędrność i gęstość skóry.
* Erytruloza - równomiernie i długotrwale brązuje skórę oraz przedłuża i podtrzymuje efekt naturalnej opalenizny. Działanie to uzupełnia bogaty w karoteny olej marchewkowy, który ułatwia uzyskanie ładnej opalenizny, wykazując jednocześnie rewelacyjne właściwości fotoochronne.
* Masła: mango i shea, efektywnie regenerują i wzmacniają skórę suchą, wrażliwą oraz zniszczoną opalaniem. Podnoszą także jej odporność na szkodliwe działanie czynników atmosferycznych i promieniowania słonecznego.
* Naturalna witamina E i lekkie, doskonale przyswajalne przez skórę oleje (ze słodkich migdałów, kokosowy, słonecznikowy i sezamowy) uzupełniają skład o silne właściwości antyoksydacyjne, nawilżające i odmładzające.
* Apetyczny zapach soczystego mango poprawia nastrój, a systematyczne stosowanie kremu sprawia, że z każdym dniem cera nabiera pięknego, zdrowego kolorytu, jędrności i witalności.
Krem brązujący ma postać gęstego mleczka w kolorze ciepłej żółci, jednak po aplikacji na skórze nie pozostawia żadnej barwy. Opalenizna buduje się subtelnie i stopniowo. Również zapach tego kosmetyku jest niezwykle komfortowy i nie przypomina charakterystycznego dla produktów opalających zapachu.
Hello Sunshine nanosimy równomiernie na czystą skórę twarzy, szyi i dekoltu (nie zapominając o szyi oraz miejscach za uszami). Dokładnie wmasowujemy do wchłonięcia. Po nałożeniu kremu musimy umyć ręce, aby uniknąć brązowych plam. Stosujemy regularnie, jeden-dwa razy dziennie. U mnie świetnie sprawdza się aplikacja raz dziennie.
Alkemie Hello Sunshine zapakowany jest w opakowanie typu airless. Bardzo podoba mi się taka forma podania kosmetyku, bo wszystko odbywa się w sposób higieniczny. Kosmetyk ma pojemność 50ml i kosztuje 159 zł.
Na mojej skórze ten krem brązujący zrobił bardzo dobre wrażenie, a delikatna opalenizna, którą uzyskuję jest dla mnie zadowalająca i zupełnie wystarcza mi w tym zimowym sezonie. Jeśli szukacie kosmetyku, który ładnie wyrówna koloryt skóry i muśnie ją złotawą opalenizną, to warto Hello Sunshine wziąć pod uwagę.
