Ten tusz poznałam podczas warsztatów LANCÔME Make-up Masterclass. Pomimo, iż kupiłam go w niedługim czasie po warsztatach, schowany w półce przeleżał i doczekał się nareszcie swojej recenzji. W maju 2019 roku zrobił na mnie duże wrażenie, ale czy tak pozostało.... czytajcie dalej.
Lancôme Hypnôse Volume-à-Porter to tusz do rzęs, który w obietnicach producenta powinien dodać naszym rzęsom objętości i podkręcić je. To innowacyjna maskara, która ma zagwarantować spektakularny efekt. Dzięki elastomerowej szczoteczce o wyprofilowanej końcówce otuli rzęsy intensywną czernią, by nadać im jeszcze więcej objętości. Kolor 01 Noir Intense ma pojemność 6,5 ml i kosztuje 155 zł.
Ma bardzo fajną konsystencję, taką jak w sam raz, ani nie za bardzo wodnistą, ani nie za bardzo kremową. Co jest najfajniejsze nawet po kilku tygodniach od pierwszego użycia nie zmienia się ona w żaden sposób. Jedna aplikacja tuszu nadaje rzęsom delikatny efekt, druga już zdecydowanie bardziej definiuje i podkreśla spojrzenie. Szczoteczka jest również przyjemna w użyciu i fajnie pokrywa rzęsy idealną warstwą czarnego tuszu. Aczkolwiek trochę trudno się nią pracuje na samym czubku w zewnętrznych kącikach oka. W tamtych rejonach posiada ona tak delikatne włoski, że przyznaję z bólem serca dosyć trudno się nimi pracuje, a przy próbie precyzyjnego uchwycenia rzęs często zdarza mi się pobrudzić powiekę.
Ogromnym plusem używania tej maskary są:
*efekt makijażu, który utrzymuje się cały dzień,
* tusz nie schodzi pod oczy nawet przy tłustej powiece,
* rzęsy mają kaszmirową miękkość,
* nawet w ciągu dnia można spokojnie ponowić aplikację tuszu i nadal wygląda on świetnie.
Hypnôse Volume-à-porter to połączenie unikatowej formuły, wzbogaconej o lateks i komórki macierzyste róży. Dzięki temu makijaż nie osypuje się i nie kruszy przez wiele godzin. Rzęsy przez cały dzień zachowują swoją naturalną elastyczność. Nie pozostawia grudek, nie kruszy się, ani nie zlepia rzęs.
Jest to produkt, w składzie którego nie znajdziemy: parabenów, substancji komedogennych, odpowiedni dla skóry wrażliwej, substancji oleistych, silikonów, sulfatów.
Efekt, by mnie zachwycił, gdybym w między czasie nie poznała najlepszego tuszu na świecie Marc Jacobs At Lash'd Mascara, który tak zachwycił mnie pod każdym aspektem makijażu, że każda kolejna maskara, którą używam ma bardzo mocno podniesioną poprzeczkę, której jeszcze żadnej marce nie udało się przeskoczyć.
Fankom naturalnego efektu na rzęsach ten tusz bardzo polecam, bo nie dosyć, że ładnie podkreśla rzęsy to jeszcze bezproblemowo się zmywa, bez mazania czy podrażnienia oczu. To naprawdę fajny tusz, ale ja szukam czegoś bardziej wyrazistego.