Moja kapryśna cera rzadko kiedy toleruje olejki. Mam już dobre doświadczenia związane w olejem z opuncji figowej i naszą rodzimą Dziką Figą. Zawsze staram się ostrożnie dobierać kosmetyki do potrzeb mojej skóry, tak aby nie dawać jej powodu do buntu. My Magic Essence Vitamin Bomb zainteresował mnie składem i już Wam piszę w jakich sytuacjach lubię go stosować.
przepraszam za paprochy, ale nakrętka jest z gumy i przyczepia się wszystko |
My Magic Essence Vitamin Bomb to koktajl, który zaspokaja potrzeby skóry niezależnie od jej wieku czy kondycji. Kosmetyk zostaął nasycony najnowocześniejszą formą witaminy C i E oraz naturalną witaminę A (z dzikiej róży), do tego ekstrakty roślinne pozyskiwane metodą Co2, antyoksydanty, drogocenne oleje i naturalne organiczne olejki eteryczne. Jeśli chodzi o składniki aktywne to znajdziemy w tym olejku:
My Magic Essence Vitamin Bomb ma pojemność 10 ml i kosztuje około 119 zł. Opakowanie posiada wygodną pipetkę. Można by pomyśleć, że pojemność jest bardzo mała, ale sam olejek jest tak wydajny, że na jedną aplikację potrzeba około 3-4 krople.
Producent zapewnia, że kosmetyki są robione ręcznie. Są naturalne, bez sztucznych dodatków, konserwantów, emulgatorów i innych wypełniaczy. Posiadają wymagane raporty bezpieczeństwa oraz dokumentacje zezwalającą na sprzedaż na terenie UE. Niestety może się zdarzyć, ponieważ są to produkty naturalne, że mogą uczulić, dlatego też alergicy muszą być bardzo czujni przy doborze kosmetyków.
Moja cera mieszana bardzo dobrze go toleruje i jestem zadowolona z używania tego olejku, jak już wspomniałam wyżej masaż przy użyciu tego kosmetyku to czysta przyjemność.