Jak już wiele razy wspominałam, moja przygoda z GlamShopem to taka relacja love-hate. Zdzrzyło mi się trafić na kilka genialnych produktów, ale niestety kupiłam również takie pędzelki, z którymi tak naprawdę nie wiedziałam co mam dalej robić. Moje ostatnie zakupy to własnie takie podsumowanie tej relacji.
Pędzel GlamBRUSH O106
Średni, ołówkowy pędzel z włosia kucyka. Idealny do precyzyjnego podkreślania załamania powieki, do rozcierania cieni i modelowania makijażu w kącikach zwłaszcza zewnętrznych.do kącików oczu. Całkowita długość pędzla ok. 17,5 cm, długość włosia ok. 1,3 cm
To jest mój największy ulubieniec. Działa rewelacyjnie, świetnie blenduje cienie i tak jak to czasami mam w zwyczaju twierdzę, że jest to magiczny pędzel, który sam maluje. Pięknie się pierze, włosie zachowuje idealny kształt nawet bez osłonek. To jest mój HIT. A kosztuje 26 zł
Pędzel GlamBRUSH O115
Pędzel typu kulka z włosia syntetycznego, bardzo miękki, idealny do precyzyjnego rozcierania. Pędzelek jest również idealny do pracy z kolorami. Nie tylko pięknie rozciera cienie, ale jest również bardzo łatwy do wyczyszczenia pomiędzy zmianą kolorów makijażu. Tak samo jak wspomniany wyżej O106 świetnie się pierze, szybko schnie i nie zmienia kształtu. Bardzo fajny i wart zakupu. Pędzel kosztuje 26 zł.
Pędzel GlamBRUSH O116
Pędzel z włosia syntetycznego, idealny do malowania dolnej powieki, rozcierania kresek i nanoszenia cienia wzdłuż linii rzęs. I tu zgodzę się z opisem producenta. Pędzelek ma świetne zbite włosie i przepięknie rozciera kreski, pomoga robić efekt przydymiony, chociaż do dolnej powieki nie lubię go używać, a preferuję wspomnianą wyżej kulkę. Kosztuje 26 zł i również nie mam z nim najmniejszych problemów z konserwacją.
Pędzel GlamBRUSH T120
Duży pędzle syntetyczny (włosie - taklon) do konturowania i brązowienia twarzy. Idealny do produktów prasowanych oraz kremowych. I tu zaczynają się schody. Pędzel wizualnie jest świetny, włosie w miarę miękkie, ale kiedy przychodzi do pracy na twarzy już nie jest tak wesoło. Niestety na policzkach nie jest już tak miękkie, powiedziałabym nawet, że odnoszę wrażenie bardziej zbitego włosia. Nadaje się świetnie do konturowania, ale do brązowienie twarzy absolutnie nie, Może pozostawić mało estetyczne plamy. Kosztuje 49 zł i również nie ma z nim najmniejszych problemów.
GlamShadows Goły i Venus
Skuszona opowieściami Hani w filmikach na YT postanowiłam spróbować również cieni sypkich. Niestety ta przyjaźń nie wyszła, bo po prostu nie podoba mi się efekt końcowy na skórze. Jeden zz tychcieni został porównany do pigmentu MACA, który uwielbiam, ale niestety wiele wspólnego z nim nie ma. Te produkty były na wyprzedaży i kosztowały 5 zł sztuka.
Od lewej Goły, Venus i Turbo Cukierek |
Pigment prasowany - Turbo Glow - TURBO CUKIEREK
I żeby nie kończyć negatywnym akcentem na koniec zostawiłam sobie ulubieńca tych zakupów pigment prasowany o słodkiej nazwie TURBO CUKIEREK.
Turbo Glow to seria prasowanych pigmentów, które charakteryzują się silną pigmentacją i kremową konsystencją. Dają efekt duochrome czyli przenikania się kilku kolorów, wtym przypadku jest to piękny odcień róż przechodzący w neutralny odcień złota. A na powiece wyglądają genialnie! Ich unikatowy skład powoduje efekt mocnego odbicia światła oraz dużą widoczność drobinek mieniących się w wielu kolorach. Na stronie producenta polecane są pędzelki do aplikacji ja jednak wolę używać palców, bo wtedy mam większą kontrolę nad rozłożeniem pigmentu. Pigment kosztuje 25 zł i jest to udana inwestycja.
Jak sami widzicie, kupowanie przez internet ma swoje blaski i cienie. Czasami człowiek się skusi bo jest fajna promocja cenowa, ale brak możliwości obejrzenia produktu na żywo sprawia, że nie zkażdego produktu finalnie będziemy zadowoleni. A szkoda, bo ja miałam wielkie nadzieje.
A jakie Wy macie podejście do zakupów przez internet?