Pana Ole Henriksen poznałam wiele lat temu w artykule o kosmetologach zajmujących sie w Hollywood cerami znanych aktorek i modelek. Kiedy tylko ujrzałam produkty tej marki w perfumeriach Sephora, bardzo się ucieszyłam i od razu zdecydowałam się na zakupy. Produkty, które zakupiłam i mam okazje używać już ponad dwa miesiące dają mi możliwość podzielenia się z Wami prażeniami na temat ich używania. Pierwszy na warsztat idzie krem pod oczy.
Banana Bright Eye Crème - to krem pod oczy nazwany przekornie "banana". I chociaż żadnej formy wyciągu z tego owocu nie znajdziemy w kremie, jesgo nawa powstała w procesie inspiracji produktem do makijażu - pudrem wykańczającym makeup o żótej barwie i słodkiej nazwie BANANA.
Ten słonecznie żółty odcień sprawia, że skóra pod oczami jest rozświetlona, ale ponieważ zawiera specjalny zestaw pigmentów, który koryguje kolor skóry wokół oczu. Zachowuje się zupełnie jak lekki korektor, który pozwala nam ukryć zmęczenie i neutralizuje ciemne podkówki. W efekcie końcowym skóra nabiera bardziej wypoczętego wyglądu.
Dodatkowo krem pod oczy od Ole Henriksen redukuje widoczność drobnych zmarszczek i linii wokół oczu.
W składzie kremu znajdziemy pokłady kolagenu, który ujędrnia i dogłębnie nawilża skórę oraz sporą dawkę witaminy C rozjaśniającej i odświeżającej delikatną skórę wokół oczu.
Krem ma pojemność 15 ml/175zł i jest zapakowany w słodki, pomarańczowy słoiczek. Żeby zminimalizować ryzyko zanieczyszczenia produktu używam do aplikacji kremu małego aplikatora, który został mi po zużuciu poprzedniego produktu kosmetycznego. Krem jest na tyle lekki i ma fajną konsystencję, która w zetknięciu ze skórą zachowuje się jakby lekko topniał, zupełnie jak olej kokosowy. Cytrusowy aromat umila każdą aplikację tego kosmetyku.
Bardzo doceniam bogactwo składników odżywczych, które sprawia, że moja skóra jest bardziej nawilżona, zmarszczki mimiczne są lekko wypełnione. Ale całą magię "robi" kolor tego kremu, który sprawia, że moja skóra pod oczami jest rzeczywiście rozświetlona, a zmęczenie delikantnie ukryte. Żeby nie było tak słodko, to niestety zauważyłam, że ten produkt nie zawsze dogaduje się z korektorami pod oczy, ale takie sytuacje zdarzają się raz na jakiś czas. Może to wynika ze zbyt dużej ilości zaaplikowanego kremu. Do dziś nie wiem???
Banana Bright Eye Crème nadaje się dla każdego rodzaju cery w tym również suchej i wrażliwej. Ponieważ ja jestem po 40-tce mogę śmiało powiedzieć, że i dojrzalsze użytkowniczki mogą czerpać wiele radości z tego bananowego kremu. Ja jestem bardzo zadowolona i pewnie ponowię ten zakup na wiosnę w przyszłym roku.
Skład INCI:
Ciekawa jestem czy mieliście już możliwość używać produkty Ole Henriksen?