Kocham wszystko co pięknie (dla mnie) pachnie, a że jestem wybredna perfumy mają wysoko postawioną poprzeczkę. Jakiś czas temu zakupiłam próbki perfum niszowych do testów i jedną z nich była SHE Shihan. Nasze pierwsze spotkanie spowodowało niezłe rozczarowanie...... do momentu, kiedy niedawno wyciągnełam próbkę, żeby ją zużyć. SHE Shihan zaczarowała mni swoim woalem i przytuliła kiedy najbradziej tego potrzebowałam. Cały swój urok oddała kiedy na dworze jest +10 stopni i smaga nas chłodny wiatr.
Ale zaczynając od początku. SHE Shihan to drugi zapach Piotra Czarneckiego. Impulsem do powstania marki Piotr Czarnecki był jego udział w konkursie perfumeryjnym Art & Olfaction Awards 2014 w Los Angeles USA, od razu z finałowym sukcesem. Doceniony przez jurorów SENSEI aktualnie SHIHAN spodobał się miłośnikom perfum niszowych,znajduje się w stałej ofercie perfumerii Hollywood. Jest chętnie kupowany przez koneserów w Polsce, USA, Arabii czy Rosji. Opisywany w licznych recenzjach i rozpoznawany, uznany został za klasyka perfum niszowych z nutą kawy. Sukces SHIHAN wzbudził potrzebę stworzenia zapachu dla pań, który powstał na bazie klasycznych składników SHIHAN z dodatkiem róży górskiej, śliwki i wanilii. SHE loves SHIHAN również zyskał uznanie wielu kobiet i stał się ich zapachem charakterystycznym /signature scent.
Nuty zapachowe: śliwka, róża, wanilia, whisky, kubański tytoń, kawa Arabica, przyprawy, mirra, kadzidło, labdanum, ambrette, piżmo.
Tematem przewodnim jest dla mnie czekoladowa, wędzona śliwka, która długo przebywała w kadzidlanej whisky. Następnie została posypana waniliowym (prawdziwym) cukrem i otulona płatkami róży. Już te składniki nadają kompozycji unikalnej i trudnej do zdefiniowania słodkości, matczynego ciepła i kwiatowej aksamitności. Kocham tytoń w perfumach więc i w tym przypadku zachwycam się z jego wędzoną odmianą, ale wspomnianej wyżej kawy Arabica absolutnie nie czuję. Może też dlatego, że już od ponad roku nie piję kawy więc jej aromat ulotnił się z mojej pamięci.
SHE Shihan jest po prostu niesamowicie oryginalna, boska, kobieca i taka cozy... trudno ten wyraz przetłumaczyć z angielskiego. Podczas chłodnego dnia otuliła mnie mięciutkim jak chmurka sweterkiem i dzielnie pocieszała przez cały dzień mojej pracy. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie kiedy na następny dzień rano poczułam jeszcze SHE Shihan na skórze.
SHE Shihan to taka hybryda pomiędzy klasycznym bogactwem a zaskakującą seksownością. Orientalna i czuła urzekająco do mnie przemawia i sprawiła, że uwielbiam Pana Piotra Czarneckiego, naszego rodzimego twórcę perfum, który ma intrygujące pomysły, a z nich tworzy magiczne i olfaktoryczne podróże. A ja mam ochotę poznać kolejne propozycje Pana Piotra.
(zdjęcia pochodzą ze strony piotrczarnecki.net)