Nie moi kochani to nie był majonez.
Od czasu do czasu budzi się we mnie dusza odkrywcy i wymyślam sobie temat, który staram się zrealizować. Czytając składy kremów cały czas widzę podobne składniki, zatem postanowiłam zaryzykować i ukręcić sobie własnoręcznie krem pod oczy.
Wszystkie półprodukty zakupiłam sobie w sklepie internetowym. No dobrze, składniki mam, ale co z proporcjami...... Ile filmików na Youtube obejrzałam, nie potrafię zliczyć, ale było ich bardzo dużo.
Z racji wieku potrzebuje już kremu bogatego i odżywczego. W większości przepisów powtarzały się przeważnie te same składniki:
- 5 ml masło shea
- 1 ml olej jojoba
- 1 ml olej avocado
- ekologiczny środek konserwujacy - 3-5 kropelek.
Masło shea - zmniejsza zmarszczki i poprawia napięcie skóry, łagodzi podrażnienia, jest naturalnym filtrem przeciwsłonecznym (SPF 5), regeneruje wysuszoną skórę i włosy, zapobiega utracie wody, redukuje celulit i rozstępy, przyspiesza regenerację uszkodzonej skóry.
Olej jojoba - tworzy barierę chroniącą skórę przed niekorzystnym działaniem czynników zewnętrznych oraz zapewnia odpowiednie nawilżenie i zdrowy wygląd skóry.
Olej avocado - jest olejem bardzo odżywczym i regenerującym. Zawiera on komplet witamin z grupy B (B1, B2, B3, B5, B6, B9 - kwas foliowy), witaminę A w postaci karotenów, witaminę E, C, D i K. Dodatkowo zawiera również komplet minerałów (magnez, mangan, żelazo, fosfor, potas, sód, cynk). Jest to olej bogaty w kwasy tłuszczowe Omega-9 i Omega-6, które wzmacniają naturalną barierę ochronną skóry, dzięki czemu skóra sucha i zniszczona ulega regeneracji i nie traci wilgoci.
Ekologiczny środek konserwujący - zwiększa efektywność i przyswajanie przez skórę składników aktywnych, jest środkiem, który zwiększa stabilność składników aktywnych w formule, jest naturalnym konserwantem, przedłużającym trwałość formuł kosmetycznych.
Jak widzicie sama dobroć dla skóry, zwłaszcza dojrzałej.
Krem robiłam kilka razy. Miksowałam, ucierałam i bawiłam się na różne sposoby. Wam podam jednak ten najłatwiejszy, który odkryłam podczas przygotowywania ostatniej partii kremu.
Wszystkie składniki wrzucam do miseczki i rozpuszczam w kąpieli wodnej - dzięki temu uzyskamy gładką konsystencję. Następnie schładzamy masę olejową, dodajemy konserwant i całość wkładamy do zamrażalnika na dosłownie 5 minut, wyjmujemy i zaczynamy ukręcać łyżeczką. Trwa to chwilę, oleje nadal mają płynną postać. Znowu wkładamy do zamrażalnika na 3-5 minut i znowu ubijamy. Za czwartym razem krem pięknie się ubił i zyskał delikatną, niczym puch konsystencję.
Taki kosmetyk można spokojnie przełożyć do pustego słoiczka i trzymać w łazience.
Ja bardzo ubiłam (i nadal lubię bo mam jeszcze resztkę) używać ten krem na noc i nawet nie tylko pod oczy, ale i na twarz i szyję. Skora była odżywiona, natłuszczona i bardzo elastyczna. Czasami używałam go do ciała lub jako pomadkę ochronną na usta. Jest wiele zastosowań tego kosmetyku. Ponieważ ma on dosyć tłustą konsystencję nie u każdego się sprawdzi.
Jak już wspomniałam wyżej używałam go wyłącznie na noc. Podejrzewam, że w ciągu dnia moja cera mogłaby się mocno zbuntować. Również kilka znajomych osób, które obdarowałam moim kremem było bardzo zadowolonych z efektów i z działania kosmetyku. A ja niestety powrotów nie planuję, ponieważ przekonałam się, że moja cera raczej nie przepada za pielęgnacją naturalną.
Ale w sumie bardzo cieszę się z tego eksperymentu, bo sprawił mi wiele radości i satysfakcji w własnoręcznie stworzonego kosmetyku.
Próbowaliście kiedyś sami robić kosmetyki?