Armani Eyes to kill mascara /lenght&volume - to tusz do rzęs marki Giorgio Armani, który wydłuża i pogrubia rzęsy. Modelujący i utrwalający żel podkręca oraz rzeźbi rzęsy.
Pozwala uzyskać bujne rzęsy jednym pociągnięciem. Ten uniwersalny tusz do rzęs zapewnia objętość, długość i definicję.
Szczoteczka składa się z mieszanki twardych i miękkich wosków, aby zoptymalizować objętość rzęs z natychmiastowym i pełnym uderzeniem, pozostawiając rzęsy miękkie i elastyczne.
Klasyczna, opatentowana szczotka do rzęs ma wzór splotu włosia, który powleka i teksturuje rzęsy przy mniejszej liczbie ruchów - tworząc uderzający wygląd rzęs. Mikrowłoski połączone z zapewniają gładką i łatwą aplikację.
Formuła tuszu jest świetna ani nie kruszy się w ciągu dnia, ani nie gęstnieje podczas używania. Jest ona bardzo dobrze napigmentowana, a demakijaż nie sprawia większych problemów. Zwłykły płyn micelarny świetnie sobie radzi.
dwie warstwy tuszu |
Ale pojawia się małe ALE! Jak zwykle przypominam, że mam przetłuszczającą się cerę i tusz Eyes to Kill poległ w starciu z nią. Po około 6-7 godzinach noszenia zaczyna schodzić pod oczy tworząc klasyczna pandę. Jeśli chcę, żeby mój makijaż prezentował się nienagannie muszę malować ciemne cienie w okolicach dolnych rzęs. Tak zwany odwrócony smoky.
Na plus (w ramach obrony kosmetyku) mogę dodać, że szczoteczka, którą aplikuje się tusz robi to nienagannie w sposób równomierny. Jest tak zaprojektowana, że świetnie można nią modelować zewnętrzne kąciki tworząc iluzję doklejonych kępek. Czerń tuszu jest przepiękna i rewelacyjnie podkreśla oko, a objętość jest godna podziwu. Niestety robienie pandy jest dla mnie niedopuszczalne, zwłaszcza jeśli tusz kosztuje 175 zł.
Bardzo cieszę się, że trafiła do mnie próbka/ miniaturka, którą spokojnie używam od dwóch tygodni. Marzenie o posiadaniu wersji pełnowymiarowej pękło jak bańka mydlana. Szkoda, bo lubię markę Armani Beauty i spodziewałam się prawdziwej rewelacji.
Macie może jakieś doświadczenia z tym tuszem do rzęs?