Moja
cera jak już nie raz pisałam Wam zimą cierpi z powodu
odwodnienia.
Zdarza się korektory, czy inne kosmetyki wyglądają
dobrze tylko przez chwilę, a później zamieniają moją skórę w
Saharę. Na szczęście mam takiego ulubieńca, który nie tylko
pomaga mi ukryć zmęczenie, ale również dba o moją skórę, aby
prezentowała się on w dobrym stanie przez wiele godzin.
Multi-rozświetlający
korektor Teint Miracle Lancôme zawiera tą samą
technologię Aura-Inside, która została zastosowana w podkładzie.
Wzbogacony mikrocząsteczkami fluorescencyjnymi dla uzyskania
naturalnego blasku. Intensywnie nawilżający i nie tłusty korektor
rozjaśnia, wygładza i koryguje refleksami światła o cudownych
właściwościach. Bez efektu widocznej warstwy. Dla miejscowego
rozświetlenia konturu oczu i cieni pod oczami, wierzchołka nosa lub
obrysu ust, korekcji większych stref cienia na twarzy oraz
niedociągnięć cery.
Korektor ma rewelacyjną podobną do
kremowej konsystencję, która ułatwia rozprowadzenie i wklepanie go
w skórę. Nadaje się również do dokonywania poprawek w ciągu
dnia.
Próbowałam
już kilku innych korektorów i za każdym razem miałam różne
zastrzeżenia, co do konsystencji, koloru czy wyglądu skóry po
kilku godzinach noszenia kosmetyku.
W przypadku korektora Lancome
jedynym moim zastrzeżeniem było więcej odcieni do wyboru, bo aż 3
raczej nie dają pola do popisu.
Pędzelek aplikujący jest taki
jak w sam raz, świetnie rozkłada produkt na skórze dla
delikatniejszego efektu można użyć opuszki palca do doklepania i
scalenia ze skórą. Co najważniejsze pędzelek nie pozostawiał
smug i naprawdę świetnie się z nim pracowało.
Mój odcień 01
Rose Lumiere (jasny beż) daje świetne obudzenie i rozświetlenie
spojrzenia w sezonie zimowym. Ukryje zmęczenie, ale jeśli ktoś
posidaba bardzo duże cienie to raczej nie jest to kosmetyk, który
przykryje taki problem. Na moje potrzeby i standardy działa
idealnie.
Aplikator
– w formie mazaka, długopisu, na klick znajdujący się z tyłu
pozwala wydobyć zawsze odpowiednią ilość kosmetyku.
Lancôme
Teint Miracle Corrector to
świetne rozświetlenie i ukrycie problemów o średniej mocy. Nie
zauważyłam również, aby nadmienie „właził” w zmarszczki
mimiczne, ale jeśli już się tak wydarzy po roztarciu go palcem
wraca do swojego pierwotnego stanu. Rozświetlenie jest jak źródło
światła. Nie ma w sobie nic perłowego czy brokatowego. Wygląda
elegancko i niesamowicie naturalnie. Taki szybki sposób na poprawę
nastroju i wyglądu. Korektor ma pojemność 2,5 ml i kosztuje około
150 zł. Nie wiem dlaczego, ale jeszcze w grudniu był dostępny na
stronie Sephory. Może to tylko chwilowy brak towaru, albo marka
zmienia mu szatę graficzną, jak większości swoich produktów
ostatnio. Od siebie powiem, że bardzo go lubię i gdyby nie fakt, że
wiele podobnych kosmetyków znajduje się na rynku pewnie bym do
niego wróciła.
Skład
inci: aqua/water/
eau, cyclopentasiloxane, hydrogenated polyisobutene, sorbitan
isostearate, glycerin, propylene glycol, ozokerite, methicone,
silica, chamomilla recutita extract/matricaria flower extract,
aluminum hydroxide, magnesium sulfate, disodium stearoyl glutamate,
disteardimonium hectorite, ethylhexyl hydroxystearate, acrylates
copolymer, methylparaben, phenoxyethanol; may contain/peut contenir:
ci 42090/blue 1 lake, ci 77163/bismuth oxychloride, ci 77491, ci
77492, ci 77499/iron oxides, ci 77891/titanium dioxide, mica.
Multi-rozświetlający korektor Teint Miracle Lancôme zawiera tą samą technologię Aura-Inside, która została zastosowana w podkładzie. Wzbogacony mikrocząsteczkami fluorescencyjnymi dla uzyskania naturalnego blasku. Intensywnie nawilżający i nie tłusty korektor rozjaśnia, wygładza i koryguje refleksami światła o cudownych właściwościach. Bez efektu widocznej warstwy. Dla miejscowego rozświetlenia konturu oczu i cieni pod oczami, wierzchołka nosa lub obrysu ust, korekcji większych stref cienia na twarzy oraz niedociągnięć cery.
Korektor ma rewelacyjną podobną do kremowej konsystencję, która ułatwia rozprowadzenie i wklepanie go w skórę. Nadaje się również do dokonywania poprawek w ciągu dnia.
W przypadku korektora Lancome jedynym moim zastrzeżeniem było więcej odcieni do wyboru, bo aż 3 raczej nie dają pola do popisu.
Pędzelek aplikujący jest taki jak w sam raz, świetnie rozkłada produkt na skórze dla delikatniejszego efektu można użyć opuszki palca do doklepania i scalenia ze skórą. Co najważniejsze pędzelek nie pozostawiał smug i naprawdę świetnie się z nim pracowało.
Mój odcień 01 Rose Lumiere (jasny beż) daje świetne obudzenie i rozświetlenie spojrzenia w sezonie zimowym. Ukryje zmęczenie, ale jeśli ktoś posidaba bardzo duże cienie to raczej nie jest to kosmetyk, który przykryje taki problem. Na moje potrzeby i standardy działa idealnie.
Lancôme Teint Miracle Corrector to świetne rozświetlenie i ukrycie problemów o średniej mocy. Nie zauważyłam również, aby nadmienie „właził” w zmarszczki mimiczne, ale jeśli już się tak wydarzy po roztarciu go palcem wraca do swojego pierwotnego stanu. Rozświetlenie jest jak źródło światła. Nie ma w sobie nic perłowego czy brokatowego. Wygląda elegancko i niesamowicie naturalnie. Taki szybki sposób na poprawę nastroju i wyglądu. Korektor ma pojemność 2,5 ml i kosztuje około 150 zł. Nie wiem dlaczego, ale jeszcze w grudniu był dostępny na stronie Sephory. Może to tylko chwilowy brak towaru, albo marka zmienia mu szatę graficzną, jak większości swoich produktów ostatnio. Od siebie powiem, że bardzo go lubię i gdyby nie fakt, że wiele podobnych kosmetyków znajduje się na rynku pewnie bym do niego wróciła.
Skład inci: aqua/water/ eau, cyclopentasiloxane, hydrogenated polyisobutene, sorbitan isostearate, glycerin, propylene glycol, ozokerite, methicone, silica, chamomilla recutita extract/matricaria flower extract, aluminum hydroxide, magnesium sulfate, disodium stearoyl glutamate, disteardimonium hectorite, ethylhexyl hydroxystearate, acrylates copolymer, methylparaben, phenoxyethanol; may contain/peut contenir: ci 42090/blue 1 lake, ci 77163/bismuth oxychloride, ci 77491, ci 77492, ci 77499/iron oxides, ci 77891/titanium dioxide, mica.