Od zawsze twierdzę, że lubię jesień dlatego, że mogę sobie pozwolić na słodsze i mocniejsze aromaty. Tej jesieni przeżyłam jednak niespodziankę, która całkowicie zaburzyła mój zapachowy świat. Spodobał mi się aromat, który absolutnie nie należy do wymienionych wyżej kategorii. Jest świeży i ziołowy. A skoro tak pięknie pachnie teraz to już oczami wyobraźni widzę, że będzie to również jeden z moich wiosennych ulubieńców.
Eau Fraiche to aromatyczno – przyprawowy miks, który doskonale się wpisuje w takie dni kiedy chcemy delikatności i subtelności. W oryginale został wydany w 2010 roku, a w 2018 otrzymujemy nowszą, delikatnie ulepszoną wersję.
Nuty
głowy: begamotka, kardamon, imbir, różowy pieprz, cytryna,
grejpfrut i mandarynka
Nuty serca: lawenda, estragon, szałwia, jałowiec, paczula, drzewo różane.
Nuty bazy: wetyweria, drzewo sandałowe, mech, bursztyn, fasolka tonka, piżmo.
Eau Fraiche to jak powiew świeżego powietrza nasycony eteryczną elegancją budzi nowo odkrytą zmysłowość. Intryguje i zaskakuje. Ukazując swoje ziołowe oblicze. Zapach eterycznej elegancji spontanicznie rozpoczyna bergamotka i ziarna czerwonego pieprzu. Reszta przypraw jak imbir czy jałowiec doskonale uzupełnia ten duet i tworzy harmonijną całość. Natomiast drewniane akordy świetnie nadają tło takiej ziołowej mieszance. Bergamotka z regionów Kalabrii zapewni nie tylko cytrusową świeżość ale i musujący efekt rześkiej bryzy. Ziarenka różowego pieprzu spotęgują korzenny charakter i dodają zmysłowości. Z resztą dla rdzennych mieszkańców Ameryki Południowej różowy pieprz pozostaje symbolem witalności, zapału i wigoru.
Pierwsze akordy na skórze są mocno męskie, ale po kilku minutach łagodnieją i stają się bardziej noszalne. Po kilku godzinach od aplikacji pojawia się w końcu odrobina tonkowej słodyczy, ale uprzedzam, że ten zapach nie ma nic wspólnego ze słodkimi perfumami.
Eau Fraiche to zdecydowanie zapach dla kobiety niezależnej i szczęśliwej.
Nuty serca: lawenda, estragon, szałwia, jałowiec, paczula, drzewo różane.
Nuty bazy: wetyweria, drzewo sandałowe, mech, bursztyn, fasolka tonka, piżmo.
Eau Fraiche to jak powiew świeżego powietrza nasycony eteryczną elegancją budzi nowo odkrytą zmysłowość. Intryguje i zaskakuje. Ukazując swoje ziołowe oblicze. Zapach eterycznej elegancji spontanicznie rozpoczyna bergamotka i ziarna czerwonego pieprzu. Reszta przypraw jak imbir czy jałowiec doskonale uzupełnia ten duet i tworzy harmonijną całość. Natomiast drewniane akordy świetnie nadają tło takiej ziołowej mieszance. Bergamotka z regionów Kalabrii zapewni nie tylko cytrusową świeżość ale i musujący efekt rześkiej bryzy. Ziarenka różowego pieprzu spotęgują korzenny charakter i dodają zmysłowości. Z resztą dla rdzennych mieszkańców Ameryki Południowej różowy pieprz pozostaje symbolem witalności, zapału i wigoru.
Pierwsze akordy na skórze są mocno męskie, ale po kilku minutach łagodnieją i stają się bardziej noszalne. Po kilku godzinach od aplikacji pojawia się w końcu odrobina tonkowej słodyczy, ale uprzedzam, że ten zapach nie ma nic wspólnego ze słodkimi perfumami.
Eau Fraiche to zdecydowanie zapach dla kobiety niezależnej i szczęśliwej.
Co jeszcze zachwyca w Eau Fraiche to obły, kwadratowy flakonu wykonany z grubego szkła. Muszę pochwalić markę za prostotę i minimalistyczną elegancję. Ciekawym rozwiązaniem jest zatyczka flakonu posiadająca solidne zamknięcie, które pozwala na swobodne wyciągniecie z kartonika całego flakonu perfum, bez obawy, że korek od niego odskoczy. Również otworzenie jest dosyć ciekawe ponieważ mechanizm działa tak, że zatyczkę otwieramy pod kątem, a nie na wprost tak jak jest to praktykowane w większości perfum.
Eau
Fraiche zachwyca, intryguje i czaruje. Taką kompozycję spotykam po
raz pierwszy podczas mojej przygody z perfumami. Cudeńko, ale
kapryśne bo czasami pachnie 3-4 godziny, a czasami dzielnie utrzymuje
się na skórze cały dzień. Jak już pisałam wcześniej mam
nadzieję, że zapachy Eisenberg powrócą do perfumerii Sephora, bo
aż szkoda, że więcej osób nie ma okazji się z nimi zapoznać.
Jedwabna chusta, którą widzicie w tle została stworzona jako uzupełnienie paryskiego szyku marki Eisenberg. Grafika na froncie odpowiada tej z opakowania perfum. Wygląda niesamowicie, a została stworzona we współpracy José Eisenberga z Juarezem Machado. Twórcą, który był kluczowa postacią figuratywizmu. Wielbicielem kobiecego piękna, ilustracji i teatralnej scenografii. Malarz doskonale oddał emocje, które zostały odzwierciedlone w zapachach.
Perfumy jak i chusty można zakupić na stronie eisenberg.com
Jedwabna chusta, którą widzicie w tle została stworzona jako uzupełnienie paryskiego szyku marki Eisenberg. Grafika na froncie odpowiada tej z opakowania perfum. Wygląda niesamowicie, a została stworzona we współpracy José Eisenberga z Juarezem Machado. Twórcą, który był kluczowa postacią figuratywizmu. Wielbicielem kobiecego piękna, ilustracji i teatralnej scenografii. Malarz doskonale oddał emocje, które zostały odzwierciedlone w zapachach.
Perfumy jak i chusty można zakupić na stronie eisenberg.com