Zacznijmy
od tego, że należę do drużyny błyszczących ust. Zawsze
należałam. Maty jakoś mnie nie kuszą. Kiedy po raz pierwszy
miałam okazję oglądać pomadki Liquid Lip Lacquer poczułam się
niesamowicie zaintrygowana.
Avon
Mark Liquid Lip Lacquer Shine to błyszczące pomadki w płynie.
Nasycone kolorem. Do wyboru mamy 10 odcieni, a fanki matów znajdą
kolejne 10 odcieni w wersji matowej.
Producent obiecuje:
- wielogodzinna trwałość bez wysuszania
- intensywny, kryjący kolor
- precyzja bez
rozmazywania
Pomadka
ma fajny precyzyjny, włochaty aplikator (podobno w kształcie
diamentu), który w bardzo łatwy sposób aplikuje produkt równą
warstwą na usta. Innowacyjna płynna formuła daje nam efekt
błyszczących, pięknie wymalowanych warg. A poziom napigmentowania
zapewnia pełne krycie już przy pierwszej warstwie. Zupełnie jak z
reklamy.
I rzeczywiście łatwość aplikacji jest godna podziwu. Raz, dwa i po krzyku. Zero rozmazywania się czy korygowania granic. Włoski z aplikatora nabierają odpowiednią ilość pomadki, aby szybciutko wykonać makijaż. Tym aspektem jestem zachwycona.
I rzeczywiście łatwość aplikacji jest godna podziwu. Raz, dwa i po krzyku. Zero rozmazywania się czy korygowania granic. Włoski z aplikatora nabierają odpowiednią ilość pomadki, aby szybciutko wykonać makijaż. Tym aspektem jestem zachwycona.
Kolory od lewej strony: Sugar Rush, Skyline Nude, Vintage Smoke, Chic Feelings |
Avon
Mark Liquid Lip Lacquer Shine ma taką żelową formułę, która
nawilża usta. Nawet po kilku godzinach noszenia pomadki są one
gładkie i jędrne. To jak idealne połączenie dobrze
napigmentowanej pomadki z mokrym wykończeniem błyszczyka.
Wykończenie
jest odrobinę klejące i pomadkę czuć na ustach. I to bardzo. Cały
czas jej noszenia to taka zabawa – łączenie ze sobą i
rozdzielanie warg. Wielogodzinna trwałość jest mocno
przereklamowana. Owszem, jeśli nie spożywamy posiłku czy gorącego
napoju – pomadka wytrzyma trochę dłużej. W przeciwnym wypadku
ulegnie destrukcji, czy transferowaniu na zęby, na szklankę, na
faceta (na przykład) jak każdy błyszczący produkt do ust.
Ale Lip Laquer ma również plusy – pomimo noszenia tak błyszczącej warstwy w najmniejszym stopniu nie występuje efekt rozlewania się poza kontur ust czy tak zwanego „krwawienia”.
Kolory, które miałam okazję testować to: Sugar Rush, Skyline Nude, Vintage Smoke, Chic Feelings. Dwa pierwsze odcienie zupełnie nie dla mojego typu urody. Dawały efekt topielicy. Natomiast dwa kolejne to coś co tygryski kochają najbardziej. Odcienie wpadające w różowe i różane tony, które ładnie podkreślają naturalny kolor ust. Delicje <3
Opakowanie
pomadek to buteleczki z grubszego tworzywa, które według mojego
osądu wyglądają fajnie, elegancko i nowocześnie. Pojemność 7
ml. Cena regularna to ponad 30 zł, ale w promocjach jest za około
17 zł.
No
i osąd końcowy. Pomadka jest dosyć przyjemna w odbiorze i
noszeniu. Ulubione odcienie dodatkowo zachęcają do jej noszenia.
Ponieważ kocham błyszczyki na komfort noszenia nie narzekam.
Pigmentacja jest rewelacyjna i za to Avon dostaje ogromny plus.
Avon Mark Liquid Lip Lacquer Shine – warto przetestować, ale jedynie podczas zakupu w promocyjnej cenie. A pomadki testowałam z wizaz.pl
Avon Mark Liquid Lip Lacquer Shine – warto przetestować, ale jedynie podczas zakupu w promocyjnej cenie. A pomadki testowałam z wizaz.pl
Znacie pomadki Avon
Mark Liquid Lip Lacquer Shine?