Wstyd
się przyznać, ale nie używałam jeszcze żadnego tuszu do rzęs
marki Chanel, więc nie mam punktu odniesienia. Ale że praktykę
makijażową mam dosyć bogatą więc mogę śmiało porównać
i wypowiedzieć się odnośnie najnowszego dzieła tej marki.
i wypowiedzieć się odnośnie najnowszego dzieła tej marki.
Zapewne
wiele osób już słyszało o technologii drukowania 3D, która
pomalutku odmienia świat. Ta właśnie technika została użyta przy
produkcji szczoteczki, którą mamy w opakowaniu tuszu Le
Volume Revolution.
Chanel rewolucjonizuje bez mała całą branżę kosmetyczną i
wprowadza na rynek pierwszą
mascarę wyprodukowaną
w technologii
druku 3D.
Co
jest takiego specjalnego w szczoteczce wydrukowanej w technologii
3D?
Czarny, smukły aplikator Chanel Le Volume Révolution posiada bardzo minimalistyczny design.
W środku opakowania skrywa innowacyjną szczoteczkę, która powstała przy współpracy z francuską marką Erpro 3D Factory. Prace nad tym niesamowitym projektem trwały około 6 lat, a ich rezultat w formie premierowego tuszu został niedawno wprowadzony do sprzedaży. W ramach ciekawostki dodam, że marka Chanel przetestowała, aż 100 różnych wariantów szczoteczek zanim wybrano finalnie tą jedyną, perfekcyjną.
Czarny, smukły aplikator Chanel Le Volume Révolution posiada bardzo minimalistyczny design.
W środku opakowania skrywa innowacyjną szczoteczkę, która powstała przy współpracy z francuską marką Erpro 3D Factory. Prace nad tym niesamowitym projektem trwały około 6 lat, a ich rezultat w formie premierowego tuszu został niedawno wprowadzony do sprzedaży. W ramach ciekawostki dodam, że marka Chanel przetestowała, aż 100 różnych wariantów szczoteczek zanim wybrano finalnie tą jedyną, perfekcyjną.
Delikatnie
szorstka
powierzchnia
starannie zaprojektowanej szczoteczki zapewnia komfortową
aplikację o
niezrównanej precyzji. Pojedyncze włókna o wymiarach jednej
setnej milimetra
nadają rzęsom ultra
wydłużenie,
zaś mikro wgłębienia w strukturze umożliwiają nabranie
zawsze perfekcyjnej ilości produktu.
Co więcej, nowoczesna technologia pozwala na wykreowanie aż
50.000 szczoteczek 3D
w ciągu zaledwie
24
godzin.
Szczoteczka składa się z wydrukowanych
kolejnych warstw sproszkowanego poliamidu polimeryzowanego wiązką
laserową.
Zaprojektowana została w taki sposób, aby dawać użytkownikowi maksimum komfortu i żeby nie było potrzeby podczas aplikacji tuszu ponownego zanurzania jej w opakowaniu. Zawsze otrzymujemy idealną ilość tuszu do wykonania makijażu.
Zaprojektowana została w taki sposób, aby dawać użytkownikowi maksimum komfortu i żeby nie było potrzeby podczas aplikacji tuszu ponownego zanurzania jej w opakowaniu. Zawsze otrzymujemy idealną ilość tuszu do wykonania makijażu.
Le
Volume Revolution zapewnia wysoką precyzję aplikacji,
natychmiastowe dodanie objętości i intensywny odcień czerni.
Naturalne woski (między innymi carnuba i ryżowy)
w połączeniu z syntetycznym woskiem pszczelim zapewniają
natychmiastową objętość
podczas gdy szybkoschnąca guma akacjowa (acacia gum) pomaga utrwalić
makijaż rzęs i zintensyfikować ich
podkręcenie. Polimerowy film
otaczający rzęsy buduje objętość w sposób równomierny, a
szczoteczka Snowflakes - dzięki specjalnie zaprojektowanym dyskom w
kształcie płatków śniegu, ułożonych jeden na drugim - dociera
do każdej, nawet najkrótszej rzęsy dając w efekt
otwartego, powiększonego oka.
żłobione, metalowe opakowanie daje pewny chwyt i nie wyślizguje się z dłoni |
Le
Volume Revolution to dla mnie prawdziwa
rewolucja. Takiego tuszu jeszcze nie miałam okazji używać. Bardzo
duża objętość, przepiękne podkręcenie rzęs, które utrzymuje
się cały dzień oraz intensywna czerń robią niesamowite wrażenie.
Od razu zaznaczam, że tusz jest tak mocno napigmentowany, że zwykły
płyn micelarny nie daje mu rady. Najlepiej do demakijażu sprawdzą
się płyny dwufazowe.
u góry rzęsy solo w porównaniu z wytuszowanymi, na dole dwie warstwy tuszu |
Na
początku miałam obawy jak będzie mi się pracowało „taką”
dziwną szczoteczką. Na szczęście obawy były bezpodstawne.
Łatwość aplikacji jest godna podziwu. Ale jest to również
zasługą samej formuły tuszu, która jest taka w sam raz. Idealnie
plastyczna, pokrywa każdą rzęsę i rzeczywiście można nałożyć
kilka warstw bez potrzeby ponownego zanurzania szczoteczki w
opakowaniu. Długotrwała formuła zapewnia idealny makijaż, nawet w
gorące dni. Nic się nie kruszy, nie schodzi pod oczy, a rzęsy
wyglądają jak milion dolarów! Opakowanie zamyka się na słyszalny "click" więc daje nam to pewność, że tusz szybko nie wyschnie.
Mój Le Volume Revolution de Chanel przyleciał do mnie z UK jako wcześniejszy prezent urodzinowy. Na stronie producenta kosztuje £28, a plotka głosi, że w Polsce ma się pojawić w sierpniu. Jak tylko będę znała polską cenę i datę pojawienia się w perfumeriach dam Wam znać.
Jeśli o mnie chodzi jestem zakochana na całego. Używam go dokładnie od miesiąca i cały czas zastanawiam się, jak mogłam wcześnie nie spróbować mascar Chanel.
P.S. Tusz już jest w sprzedaży w perfumeriach. Kosztuje 169 zł.
Używam go trzeci miesiąc i odnoszę wrażenie, że im jest starszy tym lepiej działa i buduje objętość. Polecam z całego serca!