Wracając
do zamierzchłych czasów, moich zakupów na targach Beauty Forum
zapomniałam zupełnie opisać mało udaną przygodę z maską, która
miała robić cuda.......
Hialuronowa
maseczka liftingująca Bielenda Professional przeznaczona
jest do cery o skłonnościach do ciągłego przesuszania i z wyraźną
utratą jędrności.
Formuła zawiera aktywne składniki w postaci wysoko i niskocząsteczkowego kwasu hialuronowego, heksapeptydu, witaminy E i oleju kokosowego. Kombinacja tych substancji pozwala uzyskać odpowiednie nawilżenie, odżywienie, ujędrnieni i naprężenie buzi. Dodatkowo powierzchnia zostaje wygładzona z widocznych zmarszczek i kurzych łapek. Z Bielenda Professional Hyaluronic Lifting Face Mask odzyskasz fenomenalny wygląd już po kilku aplikacjach (opis producenta).
Formuła zawiera aktywne składniki w postaci wysoko i niskocząsteczkowego kwasu hialuronowego, heksapeptydu, witaminy E i oleju kokosowego. Kombinacja tych substancji pozwala uzyskać odpowiednie nawilżenie, odżywienie, ujędrnieni i naprężenie buzi. Dodatkowo powierzchnia zostaje wygładzona z widocznych zmarszczek i kurzych łapek. Z Bielenda Professional Hyaluronic Lifting Face Mask odzyskasz fenomenalny wygląd już po kilku aplikacjach (opis producenta).
Skład INCI:
Sposób użycia: Oczyść twarz za pomocą żelu Bielenda Professional Face Program Antibacterial Make-up Remover Gel. Nałóż grubą warstwę maski, omijając okolice oczu. Pozostaw do wchłonięcia, usuń nadmiar letnią wodą.
Generalnie
zacznę od tego, że uwielbiam maseczki. Zwłaszcza te nawilżające
spieszą na pomoc mojej odwadniającej się skórze. Jednak maska
Hyaluronic Lifting Face Mask zupełnie się u mnie nie
sprawdziła.
Zacznę od konsystencji – bogatej kremowej. Wszystkie inne maski nawilżające zazwyczaj wchłaniają się w skórę. W przypadku maski Bielenda bogata konsystencja absolutnie nie wchłania się w skórę. Odnosiłam wręcz wrażenie, że tłusta warstwa sprawiała mojej skórze problemy z oddychaniem, a sklejone pory wołały o pomoc. Nic absolutnie nie wchłaniało się, więc nie mam gwarancji, że jakiekolwiek składniki aktywne były z korzyścią dostarczane dla dobra mojej cery.
Zacznę od konsystencji – bogatej kremowej. Wszystkie inne maski nawilżające zazwyczaj wchłaniają się w skórę. W przypadku maski Bielenda bogata konsystencja absolutnie nie wchłania się w skórę. Odnosiłam wręcz wrażenie, że tłusta warstwa sprawiała mojej skórze problemy z oddychaniem, a sklejone pory wołały o pomoc. Nic absolutnie nie wchłaniało się, więc nie mam gwarancji, że jakiekolwiek składniki aktywne były z korzyścią dostarczane dla dobra mojej cery.
Po zmyciu, skóra nadal pozostawała tłusta. Producent zaleca, aby zmyć ją letnią wodą – nie ma takiej szansy! Porządne mydło i podwójne mycie było jedynie w stanie usunąć ten treściwy film z powierzchni skóry. Dawno już nie byłam tak zawiedziona produktem jak tą maską.
Cała tuba miała pojemność 175 ml i kosztowała mnie na targach około 30 zł.
Jak dla mnie całkowicie zmarnowane pieniądze.
Jakiem masz ulubione maski nawilżające?
Będę wdzięczna za podpowiedź.
Będę wdzięczna za podpowiedź.