8/01/2017

Hada Labo Tokyo czy Dax Cosmetics - Anti-Aging Facial Sheet Mask - maska przeciwzmarszczkowa i nawilżająca w płachcie


Japońska Hada Labo TokyoTM powstała w 2004 roku, aby w zgodzie z japońską filozofią piękna, dbać o pielęgnację w pełnej harmonii z potrzebami skóry.
Hada" to po japońsku skóra, a "Labo" laboratorium, zatem nazwa Hada Labo oznacza Laboratorium Skóry. Albo piękno, które powstaje w laboratorium – taka moja luźna dygresja.





Kosmetyki Hada Labo Tokyo są bogate w Super Hyaluronic AcidTM - ekskluzywne połączenie kilku rodzajów kwasu hialuronowego. Zapewniają głębokie, wielopoziomowe nawilżenie oraz LOCK-in-MOIST, czyli zamknięcie wilgoci wewnątrz skóry.Więcej informacji na temat kwasu hialuronowego nie znajdziemy.


ANTI-AGING FACIAL SHEET MASK
Przeciwzmarszczkowa maska nawilżająca na tkaninie
Maseczka w płachcie, nasączona serum z 3 rodzajami kwasu hialuronowego. Według producenta to aż 20 ml produktu, moim zdaniem zupełnie niepotrzebnie.
Jak rozerwiemy opakowanie i wyciągniemy złożoną maskę jest ona tak nasączona, że serum dosłownie leje się po rękach, a w opakowaniu znajduje się jeszcze spora porcja, która po zdjęciu maski starcza na wklepanie jej w twarz, szyję i dekolt.
Osobiście wolałabym flaszkę serum, żeby sobie sukcesywnie wklepywać w skórę, a nie na jednorazową kurację.
Serum ma postać śliskiego, powiedziałabym wręcz, że żelo-podobnego płynu, który praktycznie nie wysycha.



Skład INCI:


Sposób użycia: Maskę rozłożyć i starannie nałożyć ją na twarz. Lekko docisnąć. Pozostawić na skórze przez 15 minut, następnie usunąć. Nie zmywać twarzy,
a niewchłonięty preparat delikatnie wklepać w skórę. Stosować 1-3 razy w tygodniu.

Jak już wspomniałam wyżej serum nie pozwala skórze się wchłonąć. Moją maskę zdjęłam po 35 minutach i praktycznie mogłabym ją wyżąć, tyle produktu jeszcze w niej zostało. Serum bardzo dobrze nawilżyło moją skórę i stworzyło na powierzchni taki film, podobny do nałożonego filtru. Nawet nie wyobrażam sobie aplikacji kolejnych produktów pielęgnacyjnych na tak odżywioną cerę.




Dodam jeszcze, że maseczka z „czerwonej serii” wzbogacona jest dodatkowo o retinol
i kolagen, które mają właściwości odmładzające i ujędrniające.
Przyznam szczerze, że ….. no właśnie, nie jest źle, ale mogłoby być lepiej.
Maskę kupiłam na promocji za około 8 zł i jeśli się ona powtórzy, to chętnie kupię sobie jeszcze raz ten produkt. Może bliżej jesieni czy zimy, jak moja cera będzie potrzebowała więcej nawilżenia. Za oryginalną cenę 12,99 raczej nie pokusiłabym się o ponowny zakup.


pozostałość serum w opakowaniu

Jestem fanką azjatyckich masek w płachcie. Te, które używałam do tej pory marek Missha i Lioele wypadały znakomicie, jeśli chodzi o nawilżenie i odżywienie skóry.
Kiedy na polskim rynku pojawiła się marka Hada Labo Tokyo, ale nie ta oryginalna, tylko jakaś siostrzana hybryda japońskiego potentata, miałam małe obawy.
Chodzi głównie o to , że kosmetyki produkowane na rynek azjatycki zawsze są bardziej dopracowane. Te które były produkowane na rynek chociażby europejski zawsze miały jakieś małe braki spowodowane podobno „innymi” wymaganiami klientek z naszego kontynentu.




Odnoszę wrażenie, że i tak się zdarzyło i w tym przypadku.