Marzec taki niepozorny. Tylko 31 dni
pogody w kratkę. A sprawił mi tak ogromną niespodziankę, że do
dziś szczypię się w ramię, aby to wszystko ogarnąć i uwierzyć.
Dzień Dziecka, Mikołaj i inne święta
to pikuś….. Pan Pikuś ……. w porównaniu do tego
co się
wydarzyło.
Ten post nie ma charakteru chwalenia
się, bo takich rzeczy nie lubię i niezmiernie rzadko pojawiają się
u mnie wpisy dotyczące tak zwanych „darów losu”.
Chce Wam
jedynie pokazać ile dobroci mnie spotkało w przeciągu ostatnich
dni.
Żeby była równowaga we wszechświecie
to pierwsze 2 tygodnie marca to był okres tak niesamowitych nerwów
i problemów, z których w efekcie końcowym udało się wybrnąć.
Odnoszę jednak wrażenie, że te wszystkie troski których
doświadczyłam zostały mi przez wszechświat nieźle wynagrodzone.
Pierwsza rzecz to było szkolenie
zorganizowane przez markę DermoFuture, o którym możecie poczytać TUTAJ. Fantastyczny czas, ludzie i wydarzenie. Jak ja cieszę się,
że zdecydowałam się na prowadzenie bloga, w przeciwnym wypadku nie
miałabym przyjemności doświadczyć takich atrakcji.
Podczas szkolenia obdarowano nas
nowościami kosmetycznymi, które dzielnie testuję, żeby wydać
miarodajną opinię. Kuracje z Biotyną, Witaminą K i Witaminą A –
zapowiadają się rewelacyjnie. Ponieważ jestem zachwycona
produktami marki DermoFuture, jak na przykład kuracją z witaminą C RECENZJA, które miałam okazje używać do tej pory wiem, że i w
tych przypadkach będzie sukces.
Przy okazji pobytu w Warszawie udało
mi się jeszcze załatwić kilka złotych interesów. Także zarówno
szkolenie jak i wyjazd zaliczam do niesamowicie udanych.
Czasami jak widzę na Facebook-u,
Instagramie czy w innych miejscach konkursy, które mnie interesują,
biorę w nich udział. Raz na sto udaje się wygrać, ale nie zdarza
się to zbyt często.
Tak więc wracając do tematu…..
kiedyś na FB wpadło mi w oko zadanie konkursowe polegające na
umieszczeniu w komentarzu swojej ulubionej piosenki, a od ponad roku
nieprzerwanie „chodzi” za mną Warm SG Lewis, postanowiłam
podzielić się tym niesamowitym kawałkiem. Dopisałam również ,
że sam tytuł WARM/CIEPŁO trzyma mnie w pionie w okresie
przejściowym z zimy na wiosnę. Jakież było moje zdziwienie kiedy
okazało się, że mój song przypadł do gustu nie tylko Agacie, autorce
bloga, ale również szanownemu jury w postaci dwóch umuzykalnionych
synów. I tak dzięki smaruje.blogspot.com stałam się posiadaczką
palety cieni Too Faced.
Kolejny konkurs, w którym brałam
udział odbył się na Instagramie Interendo.pl
W moje ręce trafił box The Klog z
azjatyckimi dobrościami, których jestem ogromnie ciekawa, bo miałam
dużą przerwę w stosowaniu azjatyckiej pielęgnacji.
Od Patrycji
dostałam jeszcze bonusik kosmetyczny i smakowy w postaci czekoladek
Meltykiss – Twoja wina, za mój nowy nałóg😛
zdjęcie pochodzi z Pinterest
|
Czasami poszukiwania w necie kończą
się niesamowitymi wręcz niespodziankami. Już nawet nie pamiętam
kiedy i czego szukałam, ale trafiłam niechcący na bloga Ani
mayabobo.com
Zarówno autorka jak i treści, które
zamieszcza na swoim blogu bardzo mi się spodobały, więc zostaję na
dłużej i Was również zapraszam, żeby tam zajrzeć.
Ania z okazji urodzin bloga urządziła
konkurs, z prostym zadaniem do wypełnienia. Moja odpowiedź tak jej
się spodobała, że przyleciał do mnie zestaw YSL z kultowym korektorem.
Jestem zachwycona, bo ten kosmetyk mam na liście zakupowej, ale
jakoś nigdy nie doszło do jego realizacji.
Również na początku marca udało mi
się zakwalifikować do testowania nowego produktu marki The Body
Shop. Po testach i umieszczeniu recenzji na stronie producenta
okazało się, że chyba mam talent, bo awansowałam do finału i
jako jedna z trzech blogerek biorących udział w tej zabawie,
zostałam wyróżniona nagrodą w postaci zestawu kosmetyków. A o
Liquid Peel możecie poczytać TUTAJ
W pierwszych dniach marca otrzymałam
również do testowania najnowsza pomadkę mojej ulubionej marki
Lancome Matte Shaker RECENZJA. Nie dosyć, że produkt jest
niesamowity, to jeszcze zmieniłam swoje zdanie odnośnie noszenia
matowych pomadek, a post z recenzją, był jednym z najchętniej
przez Was czytanych w zeszłym miesiącu.
Pomijam paczki, które dotarły do mnie
od kilku marek, z którymi na bieżąco współpracuję.
Marzec zaskoczył mnie totalnie.
Rozpieścił do granic nieprzyzwoitości.
Sprawił największą niespodziankę od
chyba dwóch lat.
Dziękuję, dziękuję, dziękuję!
Jestem niesamowicie wdzięczna i mam nadzieję, że jeszcze
(niedługo) taka niesamowita passa powtórzy się ponownie.
A oto moja ukochana piosenka 😁