Perfumy Ombre Mercure to pokusa w czystej postaci.
Czarujący
irysowo-fiołkowy działa wręcz onieśmielająco.
Szlachetny, pudrowy, kobiecy i unikatowy zapach odkrywa wszystkie
aspekty przepysznej nuty drzewno-fiołkowej.
Zapach stworzony na bazie czystego „masła” fiołkowego stanowi
prawdziwą ucztę dla zmysłu powonienia, delikatnie korcąc kilkoma
płatkami róży, z domieszką ylang-ylang i jaśminu. Ten subtelny
melanż sprawia, że dominujący w nim mroczny zapach paczuli staje
się bardziej miękki (tak brzmi opis ze strony Mon Credo).
Ombre Mercure to kwiatowe perfumy dla kobiet, które
został wydane w 2012 roku.
Nuty głowy: fiołek,
nuta orientalna
Nuty serca: masło
irysowe, fiołek
Nuty bazy: paczula,
benzoina, drzewo sandałowe.
Ombre Mercure to fiołkowo-pudrowe
doznanie dla naszych zmysłów. Fiołek w Ombre Mercure jest taki
inny, mroczny, niszowy. Nie jest duszący, ale nie pozwala o sobie
zapomnieć. Porównywane są z Chanel No5, ale śmiem twierdzić, że
nadaje się dla dorosłej kobiety od 35-go roku życia i zdecydowanie nie jest to zapach dla starszej pani.
Bardzo kobiecy, szlachetny i dostojny.
Magnetyczny! Podoba się otoczeniu i przyciąga wiele pytań oraz komplementów. Klasyka w
najelegantszym wykonaniu.
Szczypta orientu i tajemnicy, a także
niesamowite ciepło powodują, że człowiek od razu czuje się
dostojniej, lepiej i nawet w chłodne dni.... cieplej. Aczkolwiek nie
jest to w żadnym stopniu ciepło słodkawe. Fragrantica.pl podaje w
składzie jeszcze wanilię, ale na mojej skórze nie wyczuwam jej
ani grama, a zapach nie ma w sobie nawet odrobiny słodyczy.
Trwałość jest dziwna. Ogon ciągnie
się około 1,5-2 godziny, po następnych 4-6 pachnie tylko blisko
skóry, a zaaplikowany na świeżo umyte włosy trwa całą dobę. Ot i
zagadka.
Zdaję sobie sprawę, że jest to zapach
z rodziny love/hate. Można kochać albo nienawidzić, ale i tak uważam, że warto go wypróbować.
Ombre Mercure jak i jego próbkę możecie zmówić w
perfumerii Mon Credo (TUTAJ).
- Zdjęcia pochodzą ze strony www.byterry. com