Miesiąc lipiec był fajny. Dlaczego? O tym w innym poście. W każdym razie wiele
dobrego się wydarzyło. Moja cera nie szaleje, tak więc pielęgnacja
chyba idzie w dobrym kierunku.
Chciałam Wam dzisiaj pokazać kilka
kosmetyków, które w ogromną przyjemnością używałam w lipcu.
Wszystkie recenzje zostały
podlinkowane w nazwie produktów.
Pielęgnacja
Lierac Sunific – filtr
SPF50+ - wiecie, że jestem przewrażliwiona jeśli chodzi o
ochronę słoneczną. Ten filtr rewelacyjnie wpasowuje się w
potrzeby mojej cery. Pobawię się nim jeszcze i przygotuję Wam
pełną recenzję, bo kosmetyk jest bardzo dobry.
Rexona Clean Shower –
antyperspirant, który pojawił się już kolejny raz w mojej
łazience. Zawsze mogę polegać na jego działaniu, nie brudzi ubrań
i pięknie pachnie.
Yonelle Bodyfusion serum antycellilitowe -
smarujemy, masujemy, a ciałko się odwdzięcza jędrną skórą.
Shiseido Super Corrective Eye Cream – kocham,
uwielbiam, czczę. Marka Shiseido to jedne z najlepszych kremów pod
oczy jakie miałam okazję używać.
Maska dotleniająca z koenzymem Q10 – świetna maska, doskonale nadaje się jako krem
na noc. Mam tylko do producenta prośbę, niech wyczaruje, żeby ten
kosmetyk można było kupić osobno, a nie w zestawie.
Makijaż twarzy
Viper puder funkcyjny
rozświetlająco-modelujący – uuuuuu jest moc. Bawimy się i
poznajemy, ale już się bardzo lubimy.
Bell prasowany róż do
policzków – miałam okazję używać różnych marek jeśli chodzi
o róże, a tu mały niepozorny Bell posiada naturalne kolorki
dodające uroku, świetnie trzyma się na twarzy cały dzień i
kosztuje grosze.
Shiseido Synchro Skin –
moc całkowita! Podkład świetnie wygląda na skórze nawet podczas upałów.
Nie wyciera się, a nadprodukcja sebum powoduje, że makijaż wygląda
jeszcze lepiej. Ja jestem zachwycona i moja cera też.
Makijaż oczu i ust
Mac Naked Lunch i Shale –
moje dwa podstawowe kolory, którymi wyczarowuje się makijaż
zarówno dzienny jak i wieczorowy. Absolutne must have
każdej kosmetyczki.
Lancome zielony błyszczyk –
podkreśla usta i lekko chłodzi – rewelacyjny na upały.
Bobbi Brown Lip Gloss – w
tubie wygląda nijako, na ustach bajka.
Dior Lipliner – nałożony
na usta i przykryty błyszczykiem wytrzymuje wiele godzin. Ostatnio
jest to moje ulubione połączenie.
Urban Decay Primer Potion –
jedyna baza pod cienie, która nigdy mnie nie zawiodła. Używam od
ponad 6-ciu lat i jestem cały czas tak samo zachwycona.
Jak Wam się podobają
moi ulubieńcy?
Coś szczególnie
zwróciło Waszą uwagę?