źródło Google
Uwielbiam lipiec. Co ja mówię kocham
lipiec ❤
Z jednej strony dlatego, że mamy moje
ukochane lato, na które zawsze czekam z utęsknieniem. Zdecydowanie preferuję upał niż pogodę kiedy marzną mi stopy.
Z drugiej dlatego, że to właśnie w lipcu
przypadają moje urodziny. Moje osobiste, prywatne święto, które z każdym
rokiem cieszy mnie tak samo.
Pogoda (oprócz końcówki) dopisała,
więc tym bardziej miałam się z czego cieszyć.
To właśnie w lipcu zdarzyło się
kilka fajnych rzeczy, którymi chcę się z Wami podzielić, bo
jesień zapowiada się ciekawie......
W pierwszej kolejności jeszcze raz
przesyłam gorące buziaki wszystkim, którzy dosłownie zarzucili mnie
ogromem życzeń urodzinowych tych prywatnych i tych na Facebook-u
czy Instagramie.
Daliście czadu, a dzięki temu ten
dzień był dla mnie jeszcze bardziej wspaniały!
Ogromne podziękowania przesyłam po
raz kolejny Katarzynie, która zawsze o mnie pamięta i zawsze coś
fajnego wykombinuje, żeby uczcić ten dzień.
Co do prezentów to kilka fajnych
rzeczy zagości w mojej szafie i kosmetyczce. Te zdecydowanie
najfajniejsze i godne pochwalenia się to nowa torebunia ze Stradivarius
i dwa cudeńka: błyszczyk Chanel i
konturówka Armani. Jestem zakochana w obu ❤
Żeby było jeszcze ciekawiej kilka dni
po urodzinach wygrałam w konkursie marki SesDerma na Facebooku. Jak
nagrodę otrzymałam komplet kosmetyków dobranych z uwzględnieniem stanu mojej
cery i problemów z nią związanych.
Kolejne marzenie, które się spełniło
za sprawą marki Ducray. Jak wiecie walczę z przebarwieniami na
twarzy i od jakiegoś już czasu interesuję się kosmetykami, które
pomagają rozwiązać ten problem. Marka Ducray ma w ofercie specjalną
linię kosmetyków, działających depigmentacyjnie na problemy skórne. Jak tylko
słoneczko osłabnie ze swoimi letnimi igraszkami zaczynam testowanie
i na pewno podzielę się w Wami efektami. Oprócz tej serii
otrzymałam jeszcze kilka kosmetyków, która pomagają w pielęgnacji
cery przetłuszczającej się i wrażliwej.
Zachwyty nad jedzeniem ograniczą się
do pieśni pochwalnej dla pizzy 4 pory roku z Biesiadowa, która jest
absolutnie genialna w swojej prostocie; do zimnego piwa, które chłodzi w
upalne dni i pomaga lepiej integrować się w towarzystwie :-)
Ostatni smakowy zachwyt to lody o smaku solony karmel. Zdradziłam
dla nich waniliowe, więc chyba warto pokusić się o spróbowanie.
Muzycznie – namiętnie katuje przy
każdej możliwej okazji SG Lewis – "Warm" i soundtrack do serialu
„Lucifer” - muza doskonała.
Kinowo – nigdy nie ukrywałam, że
jestem fanką produkcji z gatunku fantasy i science fiction.
Na
mojego ukochanego „Star Treka” czekałam przebierając bez mała
nóżkami z niecierpliwości.
Nie zawiodłam się. Film jest
fantastyczny, od gry aktorskiej zaczynając, przez efekty specjalne (warte Oscara) po samą
historię świetnie skonstruowaną i ciekawie opowiedzianą, aż do
samiutkich napisów końcowych. Czekam na następne części.
Widzę, że nie opłaca się wraz z wiekiem zapominać
o własnym wewnętrznym dziecku, które w nas drzemie :-)
I tak w skrócie przebiegł mój
lipiec.
Mało.... dużo …. dla mnie w sam raz!
A co u Was się działo?
Wydarzyło się coś
ciekawego?