Kolejny miesiąc dobiegł do końca.
Patrząc na ogrom zużyć postanowiłam
szybko zrobić posta, żebym mogła pozbyć się pustych opakowań i
zrobić miejsce nowościom :-)
Tradycyjnie wszystkie recenzje zostaną
podlinkowane w nazwie produktu.
Paul Mitchell Ultimate Color Repair Shampoo – fantastyczny szampon, który ładnie domywał i
pielęgnował włosy. Cena może i zaporowa, ale ta butelka starczyła
mi na ponad 3 miesiące używania co drugi dzień, więc jest bardzo
wydajny.
La Roche Posay Effaclar -żel do
mycia twarzy dla cer problematycznych. Jak zawsze niezawodny
zwłaszcza o tej porze roku.
Ziaja Mintperfect Sensitiv –
pasta do zębów bez fluoru. Jeśli temat Was interesuje mogę opisać
nowinkę, którą obecnie używam.
Tony Moly Latte Art Milk-Cacao –
maseczka kakaowa. Fajna, ale nie zamierzam ponawiać zakupu.
Bielenda Antybakteryjny Tonik –
bardzo fajny produkt. Ogromna butla. Myślałam, że nigdy się nie
skończy.
Batiste Dry Shampoo – suchy
szampon dla brunetek. Mój ulubiony i jak na razie żaden produkt mu
nie zagraża.
Le Petit Marseillais – zapach
mandarynka i limonka rewelacyjnie pobudzał na cały dzień. Pewnie
jeszcze kiedyś się spotkamy.
Nivea Invisible –
antyperspirant. Taki awaryjny produkt, jeśli nie mamy pod ręką
ulubionego dezodorantu.
Rexona Shower Clean –
antyperspirant. Bardzo go polubiłam za działanie, zapach i już mam
w łazience kolejną sztukę.
Dove Mydło w płynie – pomimo
że pisze na opakowaniu, że jest do rąk ja używam do mycia ciała.
Delikatny, pachnący, doskonale nawilża ciało. Nowy ulubieniec.
Mac Prep&Prime SPF50 – z
ogromnym smutkiem wydłubałam resztki tego wspaniałego kosmetyku.
Dr Irena Eris Tokyo Lift –
krem na noc. Bardzo dobry, ładnie nawilżał i pielęgnował skórę.
Pharmaceris Krem Wybielający SPF50 –
bardzo dobry filtr, gdyby nie to, że mam już inne kosmetyki tego
typu, kupiłabym go na resztę ciepłych miesięcy.
Yonelle Biofusion serum z witaminąC. Skończyłam, zużyłam. Pewnie kiedyś jeszcze się spotkamy.
Shiseido The Skincare –
nawilżający lotion na noc. Ładnie nawilżał, ale był odrobinę
zbyt tłustawy.
Clinique Even Better SPF45 filtr
dla cer ze skłonnościami do przebarwień. Fajny był.
Laura Mercier Silk Creme Oil free
– po raz kolejny przekonałam się, że podkłady oil free tej
marki nie nadają się dla mojej cery.
Artdeco Fixing Powder - puder utrwalający
makijaż i zmiękczający rysy twarzy. Jak do tej pory najlepszy
jakiego miałam okazję używać. Pomimo, iż teraz używam drogiego
zamiennika, stwierdzam, że w porównaniu do Artdeco nie jest wart
swojej ceny.
Provoke Extreme Volume Mascara - ten tusz był
świetny jak był świeży. Po 3 miesiącach używania grudkuje i
osypuje się w ciągu dnia. Szkoda, bo myślałam, że znalazłam
fajny tusz w rozsądnej cenie.
Kobo Puder do konturowania –
kupiłam nieodpowiedni kolor, ale zużyłam. Chwilowo nie zamierzam
kupować kolejnego pudru tej marki.
Inglot puder do konturowania 505
– idealny kosmetyk. Ładnie trzyma się na twarzy cały dzień.
Fantastyczny kolor, który daje idealny kontur. Do zobaczenia
niedługo :-)
Mac Brule – po wielu latach w
końcu dobiłam denka. Świetne, cielisty kolor, ale mam odpowiednik
z Inglota, który doskonale zastępuję swoje MACowe rodzeństwo.
I to tyle, albo aż tyle. Jestem z siebie w tym miesiącu dumna.
A jak Wasze zużycia?