Lubię testować
tusze do rzęs. Jest to jeden z tych kosmetyków, które praktycznie
robią większą część makijażu. Dobry tusz to skarb :-)
Maskara Big Volume
Lash ma nam zapewnić ponadczasową głębię i intensywność
spojrzenia wraz z każdym pociągnięciem szczoteczki BIGBRASH.
Szczoteczka została
tak zaprojektowana, aby wraz z każdym pociągnięciem zapewniała
nie tylko rozprowadzenie tuszu, ale również idealne rozdzielenie
rzęs.
Kremowa konsystencja
wzbogacona proteiną B5 oraz naturalnym woskiem Carnauba pogrubia
rzęsy od nasady, aż po same końce, pozwalając na dowolne
kreowanie objętości.
Producent obiecuje
nam:
-
spektakularnie zwiększoną objętość rzęs,
-
perfekcyjne rozdzielenie,
-
idealne podkręcenie,
-
długotrwały efekt sztucznych rzęs.
lewa strona bez makijażu, po prawej stronie jedna warstwa tuszu
dwie warstwy tuszu
Tusz ma pojemność
9 ml i kosztuje 18,99 zł
Moje przemyślenia
są takie, że trudno mi zająć stanowisko na tak czy na nie.
Szczoteczka jest
bardzo fajna. Ładnie rozczesuje rzęsy, ale odnoszę wrażenie, że
nabiera za mało produktu z opakowania. Czasami jest wręcz zbyt sucha i aby uzyskać jakiś konkretny efekt trzeba
rzęsy malować 3-4 razy.
Sam tusz ma głęboki
czarny kolor, w ciągu dnia nie osypuje się, nie grudkuje i co
najważniejsze nie schodzi pod oczy robiąc w najmniej oczekiwanym
momencie efekt pandy.
Efekt podkręcenia
jest widoczny i długotrwały. Próbowałam malować z zalotką i bez i
szczerze muszę przyznać, że "bez" – rzęsy prezentują się o
wiele lepiej.
Generalnie jest to
fajny tusz, dla młodych dziewczyn, które rozpoczynają przygodę z
makijażem.
Ja po latach
używania różnych marek oczekuję jednak od tuszu znacznie więcej.
Znacie?
Używacie tusze marki Eveline?
Który
jeszcze możecie polecić do testowania?