Uwielbiam
kosmetyki wielofunkcyjne, takie za pomocą, których możemy
wyczarować wiele rzeczy. Przykładem takiego właśnie kosmetyku są
pigmenty marki MAC.
Są to skoncentrowane
pigmenty w sypkiej, pudrowej formie.
Zawierają składniki, które
powodują, że produkt przylega do skóry. Za ich pomocą możemy
stworzyć delikatny makijaż muśnięty kolorem lub mocny i
intensywny efekt. Pigment łatwo się rozciera i długo pozostaje na
skórze.
Standardowy słoiczek
pigmentu ma 4,5 g pojemności.
Pigmenty są sprzedawane na wagę, a nie objętość, co może spowodować, że pojemniczek nie będzie wypełniony, aż po same brzegi.
Pigmenty są sprzedawane na wagę, a nie objętość, co może spowodować, że pojemniczek nie będzie wypełniony, aż po same brzegi.
Jego koszt to 96 zł. Z
jednej strony sporo, a z drugiej kupujemy ten kosmetyk na kilka
ładnych lat, ponieważ zwykły śmiertelnik nie jest w stanie szybko
zużyć nawet takiej pojemności.
Pigmenty mają
wykończenia: Frost, Matte, Metal, Pearl.
Kolor, który Wam dzisiaj
przedstawiam to Vanilla – klasyczny, kultowy kosmetyk, znany
wszystkim MAComaniakom.
Kolor w opakowaniu
odrobinę rozczarowuje, przypomina brudną biel wpadającą w złote
tony. Natomiast na skórze zyskuje całkiem nowe oblicze. Roztarty
przeobraża się w złotawą poświatę/taflę wręcz, która ma w
sobie bardzo delikatne złotawo – różowawo/brzoskwiniowe iskierki. To jest
odcień tak zwany duochrome, który z zależności od kąta padania
światła odrobinę zmienia swoją pierwotną barwę. Jego
wykończenie jest perłowo błyszczące. Ale ten błysk jest
sympatyczny, subtelny i bardzo ładny.
Możliwości
zastosowania sypkich pigmentów jako:
- cień do oczu, w formie sypkiej lub dla zintensyfikowania koloru wymieszany z odrobiną Fix+, bądź też odpowiedniego kosmetyku do łączenia pigmentów,
- upiększacz do ciała, zmieszany z balsamem pięknie rozświetli naszą skórę np. latem,
- rozświetlacz na kościach policzkowych, idealnie wtapia się w skórę i jeszcze ładniej odbija światło,
- odrobina wymieszana z podkładem a rewelacyjny efekt „glow” na twarzy,
- można go wklepać w pomadkę, aby nadać ustom efekt 3D, lub rozświetlić łuk nad ustami,
- można go połączyć z dowolnym błyszczykiem lub balsamem do ust,
- można go dodać do bezbarwnego lakieru do paznokci i uzyskać w ten sposób unikatowy kolor,
- nadaje się praktycznie dla każdego odcienia skóry,
- rozświetlać wszystkie standardowe dla makijażu miejsca jak wewnętrzne kąciki oczu, obszary pod łukiem brwiowym, łuk kupidyna,
- nałożyć na dowolny róż na policzkach w celu zwiększenia efektu rozświetlenia,
- mieszając dowolny pigment z płynnym produktem zawsze stworzymy sobie unikatowy kolor eyelinera,
- jeśli boimy się produktu sypkiego można go łatwo sprasować i używać w bezpieczniejszej formie.
Także jak sami widzicie, w jego używaniu ogranicza nas jedynie nasza wyobraźnia. Nie znam drugiego takiego kosmetyku.
Dodam również, że ostatnimi czasy pojawiły się w Macu opakowania "travel size" o zmniejszonej pojemności i cenie oczywiście. Dlatego polecam na początek, rozejrzenie się za takim właśnie produktem, ponieważ standardowe opakowanie starczy chyba na wieki.
Odrobina produktu daje zadowalający efekt i rozciera na sporej
powierzchni skóry, przez co jest niesamowicie wydajna. Vanilla nie
sprawia problemów w rozcieraniu czy łączeniu z innymi kosmetykami.
Gładko układa się na skórze i pozostaje w niezmienionym stanie
przez wiele godzin. W przypadku użycia pigmentu w formie cienia na
powieki proponowałabym jednak użycie bazy, ponieważ zwiększy ona
przyczepność produktu i zmniejszy ryzyko osypywania się na twarz.
Jedną, jedyną rzeczą,
do której chciałabym się przyczepić to opakowanie w formie
słoiczka. Pod nakrętką znajduje się nakładeczka/stopper, która
zapobiega wysypaniu się produktu. Mimo to sam słoiczek jest nieporęczny do trzymania w ręce i nabierania produktu. Smukły i wąski ma znacznie mniejszą stabilność niż opakowania starego
typu w formie grubego, beczułkowatego słoiczka. Nowe opakowania
znacznie łatwiej wywrócić i rozsypać zawartość.
Wąska szyjka opakowania nie daje nam również kontroli nad ilością wydobywanego produktu. To są moje jedyne gorzkie żale odnośnie tego kosmetyku.
Wąska szyjka opakowania nie daje nam również kontroli nad ilością wydobywanego produktu. To są moje jedyne gorzkie żale odnośnie tego kosmetyku.
Uwielbiam Vanillę,
stosuję z olbrzymią chęcią i ciekawa jestem ile lat jeszcze mi
zajmie aby dobić denka :-)
A tak Vanilla prezentuje się w makijażu na mojej pięknej Marcelinie, której dziękuję serdecznie za pozwolenie opublikowania tych zdjęć :-)