Lubię
dobre tusze do rzęs. Czasami tylko dobrze wytuszowane rzęsy są w
stanie rewelacyjnie podkreślić oczy i stanowią same w sobie
idealny makijaż.
Marka ProVoke coraz fajniej radzi sobie na rynku wprowadzając coraz więcej ciekawych produktów, które nie tylko kuszą oko, ale są równie dobre w użyciu. Obecnie testuję kilka kosmetyków tej marki. Tusz jest pierwszym bohaterem, który najbardziej mnie ciekawił, tak więc zaczynam moją opowieść właśnie od niego.
Extreme Volume Mascara to tusz do rzęs, który ma
za zadanie pielęgnować, odżywić i pogrubić nasze rzęsy. Efekt
mocno pogrubionych rzęs z ekstremalnie czarnym wykończeniem. Trwała
formuła, odporna na rozmazywanie. Aktywne składniki zawarte w
Protect Lash Complex odżywiają rzęsy od nasady
dzięki czemu stają się pełniejsze i dłuższe. (informacje producenta)
Maskara została przetestowana dermatologicznie.
Maskara została przetestowana dermatologicznie.
Tusz ma pojemność 10 ml i kosztuje 65.00 zł
Szczoteczka spiralna, jak widzicie na zdjęciu, ma za zadanie równomiernie aplikować tusz i rozczesywać rzęsy. Ja jednak jestem tradycjonalistką i wolę klasyczne szczoteczki, ponieważ według mnie lepiej spisują się przy aplikacji kolejnych warstw kosmetyku. Szczoteczka tuszu Extreme Volume idealnie sprawuje się przy pierwszej warstwie nakładanego tuszu. Oko jest ładnie podkreślone, a rzęsy rozczesane. Przy drugiej warstwie rzęsy zaczynają się sklejać i trzeba sobie pomagać suchą szczoteczką, żeby je ładnie rozczesać. Z bliska wygląda to nieciekawie, ale z daleka - efekt sztucznych rzęs gwarantowany!
Na zdjęciach kolejno: jedno oko umalowane dla porównania efektu, następnie makijaż z jedną warstwą tuszu i dwiema.
Konsystencja
– z początku mokra, po około 2 tygodniach nabiera swoich
właściwości i już idealnie rozkłada się na rzęsach. Czarny
pigment sprawia, że praktycznie można pominąć użycie eyelinera,
bo makijaż wygląda tak wyraziście. Mnie osobiście ten odcień
czerni niesamowicie zachwycił.
Jako
ogromny plus, o którym muszę koniecznie Wam powiedzieć jest
demakijaż. Pierwszy raz, od sama nie wiem ilu lat, spotykam się z
taką niespodzianką. Wacik nasączony płynem micelarnym i
przyłożony na kilkanaście sekund do oka, „zdejmuje” cały tusz
z rzęs. Nic się nie rozmazuje i nie drażni oczu. Praktycznie
wystarczy tylko 1 wacik / płatek kosmetyczny na jedno oko... oczywiście. Tym aspektem
jestem zachwycona i zaskoczona, ponieważ zdarzały mi się sytuacje gdzie potrzebne były aż 3-4 płatki żeby zmyć całkowicie tusz do rzęs.
Osobiście
jestem zadowolona z testów. Szybko i efektownie podkreślony makijaż
zachwyci każdą kobietę. A i cena w stosunku do ilości produktu
wydaje się być całkiem rozsądna.
Znacie
tusze ProVoke?
Aktualizacja 30.07 - tusz zaczął się kruszyć i grudkować. Pomimo, iż jest go jeszcze sporo w opakowaniu musiałam go wyrzucić.