O sławnej bułce z rodzynkami
naczytałam się już dawno temu. Sam opis: nasączone koniakiem rodzynki zatopione
w maślano - waniliowym cieście doprawionym szczyptą cynamonu – powoduje
ślinotok. Niestety w moim mieście był on długo niedostępny i kiedy nadarzyła
się okazja wyjazdu do Warszawy postanowiłam poszukać tych świec, które bardzo
chciałam wypróbować.
Sam zapach jest z
kategorii przyprawowo - potrawowej. Już w zeszłym roku opisywałam Wam
niesamowity Christmas Memories, który nadawał mieszkaniu zapach świeżo
upieczonego ciasta korzennego.
Pierwsze zapalenie
świecy trochę mnie rozczarowało, nie ma drożdżówki z rodzynkami. Ale im dłużej
się pali tym bardziej napełnia pomieszczenie delikatnym aromatem ciepła
domowego zaraz po wyjęciu maślanego ciasta z piekarnika. Nie czuje zbytnio tych
rodzynek moczonych w koniaku, wanilii też jest jak na lekarstwo, ale ten aromat
ma coś w sobie. Nawet osoba, którą malowałam na Sylwestra stwierdziła, że u
mnie w domu jest tak ciepło i bardzo przytulnie.
A to Pain au raisin
palona w tle nadawała ten niesamowity klimat.
Jestem zadowolona z
tego zakupu, aczkolwiek chyba nie kupiłabym tej świecy w pełnowymiarowym, dużym
słoju.
Ale jak to mówią nigdy
nie mów nigdy.