Marka
Hourglass kusi mnie od bardzo dawna. Kilka lat temu natknęłam się na Youtube na
kanał, który prowadzi makijażysta tej marki Josh Collier. Josh w bardzo ciekawy
sposób opowiada o kosmetykach, z którymi pracuje na co dzień, a jego wiedz a
zakresu kosmetologii jest bezcenna.
Marka
Hourglass została założona przez ekspertkę do spraw piękna i urody Carisę
Janes. Dzięki wykorzystaniu nowoczesnych rozwiązań technologicznych i
rewolucyjnych formuł, marka szybko zdobyła sławę na rynku kosmetycznym. Aktywne
składniki szybko i widocznie ulepszają skórę. Nowoczesna kolorystyka i
eleganckie opakowania zdecydowanie wyróżniają produkty Hourglass na rynku.
Podkład
Immaculate dzięki przełomowym technologiom zmienia swoją konsystencję z płynnej
w pudrową. Ta formuła ma za zadanie absorbować sebum, zakrywać wszelkie
niedoskonałości i zapewnić użytkownikowi długotrwałe matowe wykończenie makijażu
bez konieczności dokonywania poprawek w ciągu dnia.
Zawarta
w składzie glinka kaszmirowa
(kaolin) odgrywa integralną rolę w składzie produktu. Absorbuje do 75% swojej
wagi sebum pozostawiając nawilżenie w skórze. Formuła beztłuszczowa sprawia, że
podkład wysychając zmienia swoją postać. Długotrwałe welwetowe, matowe
wykończenie nigdy nie wygląda płasko, tępo ani nie waży się na twarzy. Po
zastosowaniu podkładu nie potrzebujemy używać pudru matującego czy też bibułek
ściągających nadmiar sebum.
Komórki
macierzysta szarotki aplejskiej bogate w antyoksydanty zwiększają
elastyczność skóry i mają ogromne działanie przeciwzmarszczkowe. Lavandox pozyskiwany z hiszpańskiej
lawendy jest ekstraktem, którego głównym celem jest walka z drobnymi liniami i
zmarszczkami znajdującymi się na twarzy, a powstającymi w związku z kurczeniem
się mięśni. Bardzo drobno zmielone pigmenty zapewniają odpowiedni poziom
krycia, który można budować ale nie tworząc efektu maski.
Badania
przeprowadzone na 30 ochotniczkach posiadających tłuste cery i skórę
trądzikową, w przeciągu miesiąca czasu wykazały:
-100%
odnotowało poprawę wyglądu skóry i wygładzenie cery,
-100%
odnotowało zbawienne skutki działania produktu bez przesuszenia skóry,
-83%
odnotowało zmniejszenie wydzielenia sebum,
-80%
odnotowało widoczną poprawę wyglądu blizn trądzikowych,
-70%
odnotowało zmniejszenie porów,
-63%
odnotowało zredukowanie występowania niedoskonałości na skórze.
SPOSÓB UŻYCIA:
Producent
zaleca zastosowanie pod makijaż firmowej bazy Hourglass Veil Mineral Primer.
Dla
lepszych rezultatów należy użyć do aplikacji pędzel. Wszelkiego rodzaju
gąbeczki nie są polecane.
Produkt
nakładamy na twarz partiami wpracowując go w skórę kolistymi ruchami. Jeśli
zachodzi taka potrzeba można dodać kolejną warstwę.
Należy
pracować szybko, bo Immaculate w bardzo krótkim czasie zmienia swoją
konsystencję z płynnej w pudrową.
SKŁAD INCI: Isododecane, Cyclopentasiloxane, Methyl
Perfluorobutyl Ether, Water, Silica, Butylene Glycol, Polymethylsilsesquioxane,
Kaolin, Cetyl Peg/Ppg-10/1 Dimethicone, Polysilicone-11, Peg/Ppg-18/18
Dimethicone, Dimethicone, Decyl Glucoside, Quaternium-90 Bentonite, Propylene
Carbonate, Dimethicone/Methicone Copolymer, Magnesium Sulfate, Potassium
Sorbate, Sodium Benzoate, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Tribehenin,
Glycerin, Leontopodium Alpinum Meristem Cell Culture, Xanthan Gum,
Caprylic/Capric Triglyceride, Lavandula Stoechas Extract. May Contain ( +/- ):
Titanium Dioxide, Iron Oxides.
Podkład
nie zawiera:
•
parabenów,
•
substancji zapachowych,
•
olejów,
•
ftalanów,
•
glutenu,
•
syntetycznych barwników,
•
kosmetyki nie były testowane na zwierzętach.
OPAKOWANIE I
KONSYSTENCJA:
Produkt
znajduje się w metalowym pojemniku. Nie powiem, że jest ciężki, ale jego wagę
doskonale czuć. Błyszczący metal wygląda elegancko i nowocześnie. Pojemność 30
ml. Cena to 55$.
Podkład
dostępny jest w USA i sklepach internetowych w 16 odcieniach.
Konsystencją
przypomina delikatny mus, który bardzo dobrze rozprowadza się na twarzy
delikatnie zasychając już po chwili od momentu aplikacji. Krycie jakie zapewnia
jest delikatne w stronę średniego. Ponieważ jest to produkt, który zmienia
swoją formułę z płynnej w pudrową, cały czas powoduje zapchanie pompki
dozującej.
Przy
każdej kolejnej aplikacji musimy najpierw wypchnąć zalegające resztki i dopiero
przy kolejnym naciśnięciu wydobyć produkt do wykonania makijażu. Niestety, w
ten sposób marnujemy zawsze jedną porcję podkładu, gdyż zbita w koreczek nie
nadaje się do rozsmarowania.
W
tym miejscu bardzo chciałbym podziękować Asi (1001 Pasji), ponieważ to dzięki
jej uprzejmości spełniło się moje marzenie jeśli chodzi o fakt przetestowania
tego kosmetyku.
Po
testach na żywo i wyrobieniu sobie o nim opinii mogę śmiało stwierdzić, że ma tyle
samo plusów co i minusów.
Podkład
przeznaczony jest dla cer od normalnej po ekstremalnie przetłuszczającą się.
Zawsze myślałam, że moja cera za bardzo się przetłuszcza, ale po używaniu
Immaculate muszę stwierdzić, że już nie będę na nią narzekać. Po aplikacji i
zmienieniu konsystencji na pudrową ściąga moją cerę, aczkolwiek efektu
przesuszenia nie odnotowałam.
Początkowa
konsystencja wymaga wprawności i szybkości w wykonywaniu makijażu. Nie jest to
produkt, który zaaplikujemy punktowo na twarz, a następnie będziemy sobie
rozcierać pędzlem. Trzeba działać w miarę szybko i podzielić sobie twarz na
obszary.
Osobiście
poziom krycia mi nie odpowiada - jest zbyt delikatny jak dla moich przebarwień.
Kolor
NUDE, który odziedziczyłam – wedle wszelkich znaków, na niebie i na ziemi i w
internetach powinien być dla mnie odpowiedni. Niestety na żywo okazał się zbyt
ciemny i zbyt żółty.
Konsystencja
jest lekka, nie czuć jej na twarzy, pomimo całej jego mocy i działania.
Podkład
nie warzy się, nie blaknie i nie wyciera w ciągu dnia. Delikatnie, ale jednak
wchodzi w drobne linie i załamania na skórze. Buzia wygląda dobrze cały dzień.
Moim ulubionym sposobem jest (ZNOWU!!!) mieszanie go w stosunku 50:50 z innym
podkładem i wtedy mam pewność, że makijaż utrzyma się cały dzień i będzie
wyglądał świetnie. Co zostało przetestowane podczas najgorszych upałów jakie
miały miejsce w miesiącach letnich.
Może
gdybym miała możliwość dobrać idealny dla mnie kolor byłoby jeszcze lepiej. W
ramach wyjaśnienie powinnam jeszcze dodać, że używałam go na filtrach, kremach
na dzień oraz bazach dostępnych u nas na rynku.
Ten
eksperyment uważam jednak za udany. Jeszcze raz utwierdził mnie on w
przekonaniu, że nie powinnam wybierać w „ciemno” odcienia podkładów, sugerując
się tylko podpowiedziami w internecie.