Przyszedł
czas na kolejną konsumpcyjną spowiedź. Jeśli chodzi o zakupy to szału nie
było, ponieważ miałam w lipcu urodziny i zostałam tak
niesamowicie obdarowana, że nie miałam praktycznie żadnych potrzeb
do realizacji. Jeszcze raz chciałam bardzo serdecznie podziękować moim
ukochanym dziewczynom Ines (InesBeauty), Agacie (BeautyIcon) i Kate
(The Land of Style) – tyle szczęścia i radości ile mi
zafundowałyście dawno nie miałam :-*
Wracając
do tematu rozpoczynam od zakupów, bo jest tego zdecydowanie
mniej.
Przez
dwa miesiące zawitały w nowościach następujące produkty:
Olej
kokosowy i pasta do zębów HerbaCura bez zawartości fluoru. Postanowiłam
wrócić od września do moich kuracji oczyszczających między
innymi do ssania oleju. Jeśli ktoś jest zainteresowany mogę
przybliżyć temat dajcie tylko znać w komentarzach.
Puder
do konturowania Kobo – musiałam go mieć, żeby zobaczyć ile to
szaleństwo jest warte.
Kolejny
suchy szampon Batiste dla brunetek – rewelacyjny produkt, już nie
wyobrażam sobie funkcjonowania bez niego.
Antyperspirant
Vichy – po wielu namowach uległam Marti i postanowiłam spróbować
zielonej kulki. Zobaczymy czy dołączę do fan clubu, ale o tym
jeszcze pewnie usłyszycie.
I
jako ostatni olejek z opuncji figowej. Ponieważ używam go już
prawie dwa miesiące, przygotuję niebawem post, bo kosmetyk z niego
jest fantastyczny.
Zużycia
Żel pod prysznic Dove o zapachu
kremu migdałowego – świetna marka, która na stałe chyba
zagości w mojej łazience.
Płyn micelarny Garnier – kolejne
opakowanie. Które? Nie pamiętam, straciłam już rachubę.
Recenzja.
Mój ukochany szampon
nawilżający dla brunetek John Frieda. Recenzja.
Lakier do włosów Taft. Stały
ulubieniec.
Antyperspirant Garnier - dopóki
nie spróbowałam nowego Adidasa (recenzja) ten był moim
ulubieńcem. Ale teraz zmieniłam zdanie i produkt, który
używam.
Mydło w płynie Sensitive z Isany –
drugie opakowanie skończone, ale jeszcze do niego wrócę.
Blanx Anty-osad – ładnie
doczyszcza zęby, pod względem wybielania szału nie ma.
Blanx White Shock – niebieska pasta
wybielająca, którą ma aktywować światło dzienne –
również nie ma szału.
Effaclar Duo+ - mój przyjaciel
i wybawca od wszelkich niespodzianek (recenzja).
Ziaja Krem z kwasem migdałowym na
noc – ulubiony krem, który bardzo dobrze się sprawuje, przy
cerach zanieczyszczonych (recenzja)
Końca dobiegła moja tubeczka
ukochanego kremu pod oczy Fast Response z Maca (recenzja) Zobaczymy
może kiedyś dam szansę nowej, ulepszonej wersji.
Studio Fix Fluid z Maca – bardzo
dobry podkład, ale ja nie mogę się wstrzelić kolorystycznie i
muszę wszystkie podkłady z Maca mieszać. Zaczyna mnie to już
męczyć.
Ulubione błyszczyki do ust Mac
Plushglass (recenzja) i Bobbi Brown (recenzja) – jeszcze się
spotkamy.
Pomadka regenerująca do ust
Regenerum (recenzja) – bardzo dobry produkt. W okolicach
późnojesiennych pewnie do niej powrócę, bo warto mieć
ją pod ręką.... to znaczy na ustach.
Lakier do paznokci Anny – nudziak
elegancki, stylowy i po prostu przepiękny. Recenzja.
Tej góry nawet nie opisuję.
Zużyte próbki perfum:
-Lancome
Ô d'Azur – przepiękny letni zapach, pomimo
wersji ODT dosyć długo trzyma się skóry i przypomina o
sobie w ciągu dnia.
-D&G
3 L'Impératrice – mam nadzieję, że kiedyś będę
właścicielką pełnowymiarowego opakowania.
-Jo
Malone Nectarine Blossom&Honey i Blackberry&Bay – zapachy w
formie wody kolońskiej. Ciekawe doświadczenie. Kompozycje unikalne
i bardzo oryginalne. Jedynie do ich trwałości można się
przyczepić. Bywały dni, że można było cieszyć się zapachem
około 2 godziny, a czasami były ulotnym wspomnieniem już po ½
godzinie od aplikacji. Eksperyment uważam za udany. Ciekawość została
zaspokojona. Za tą cenę mam prawo oczekiwać więcej.
Ze
wszystkich przetestowanych kosmetyków na szczególną
uwagę zasługują:
Ziaja
Krem Nawilżający przeciwzmarszczkowy 40+ wersja 30+ również
jest bardzo dobra pod względem pielęgnacji.
Rene
Furterer Okara – odżywka w spray-u bez spłukiwania do włosów
farbowanych. Włosy są miękkie, ładnie się układają, mają
piękny połysk, a to wszystko uzyskamy bez zbędnej zabawy z
pielęgnacją
włosów.
Duże
wrażenie zrobiły na mnie również kosmetyki, które
określam mianem mercedesa wśród pielęgnacji. Seria Supremya z Sisleya.
Większe wrażenie zrobił na mnie krem do twarzy, niż krem pod oczy
ponieważ znacznie szybciej widziałam efekt jego działania.
To
już wszystko. Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was zbytnio. Akcja
zużywania trwa nadal, także postaram się za niedługo pochwalić
następnymi postępami.