Vita
Liberata to marka luksusowych produktów samoopalających do twarzy,
jest znanym innowatorem i prawdziwym specjalistą w swej dziedzinie.
Wyróżnia się stosowaniem naturalnych, organicznych substancji do
produkcji swoich kosmetyków.
Marka
została założona w 2003 r. przez Irlandkę, Alyson Hogg, kobietę
niezwykle aktywną, której szerokie horyzonty myślowe w połączeniu
z talentem handlowym oraz chęcią dostarczania kobietom najlepszych
produktów kosmetycznych doprowadziły do utworzenia marki, która
wkrótce miała zawojować świat. Vita Liberata wiedzie prym pod
względem technologii stosowanych w kosmetykach samoopalających.
Jednym
z takich właśnie produktów jest brązujący puder mineralny.
Dzięki zastosowaniu innowacyjnej formuły Trystal jest to
pierwszy samoopalający puder mineralny, który sprawia, że puder
łączy w sobie natychmiastowy efekt brązujący z subtelną
opalenizną, utrzymującą się na twarzy przez kilka dni.
SKŁAD: CI
77019 (MICA), CI 77891 (Titanium Dioxide), Dihydroxyacetone, +/- CI
77491 (Iron Oxides), CI 77492 (Iron Oxides), CI 77499 (Iron Oxides),
CI 77489 (Iron Oxides)
OPIS
PRODUKTU:
Puder
nie zawiera substancji oleistych ani talku. Dzięki zawartości DHA
gwarantuje nam utrwalenie opalenizny nawet do 5 dni. Ponadto produkt
jest wegański, nie zawiera glutenu i nie był testowany na
zwierzętach.
Puder
występuje w zestawie z pędzlem kabuki oraz w dwóch wersjach
kolorystycznych Bronze i Sunkissed.
Możemy
go kupić w Perfumerii Sephora w cenie 169 zł.
SPOSÓB
APLIKACJI:
Aby
uzyskać jak najlepszy i długotrwały rezultat producent proponuje
aby aplikować puder bezpośrednio na twarz nawilżoną wcześniej
kremem lub na nałożony podkład. Kolistymi ruchami należy
wpracować puder w cerę tak aby nadać jej subtelną opaleniznę lub
wykonturować kości policzkowe.
Ten
sposób pozwala składnikowi dihydroxyacetone (DHA) lepiej stopić
się ze skórą i w efekcie dać długotrwały efekt.
MOJE
WRAŻENIA:
Samoopalacze
zawsze wzbudzają we mnie mieszane uczucia. Do tej pory nie udało mi
się znaleźć produktu, który wygeneruje na skórze, ładną,
równomierną i elegancko wyglądającą opaleniznę. Ideałem
jeszcze było by, aby produkt nie zawierał charakterystycznego dla
samoopalaczy zapachu.
Puder
mineralny Vita Liberata, w przeciwieństwie do innych produktów na
rynku nie musi wysychać i nie ma żadnego zapachu. Daje nam
możliwość uzyskania wypoczętej cery i ładnej opalenizny, którą
można bez problemu stopniować (od delikatnej po tropikalną).
Puder
bardzo dobrze rozprowadza się na twarzy. Nie tworzy plam ani smug.
Na mojej mieszanej cerze utrzymuje się prawie cały dzień bez
efektu blednięcia czy wycierania się. Także nie utlenia się i nie
ciemnieje w ciągu dnia.
Gładka,
muśnięta słońcem cera – to o co walczyłam do tej pory,
nareszcie w sposób bezproblemowy można uzyskać za pomocą tego
kosmetyku.
Jedyna
rzecz, której nie odnotowałam to widoczna opalenizna. Moja cera
czasami bardzo się przetłuszcza i różnie produkty na to reagują.
Poza tym używam dużo mechanicznych peelingów. Natomiast efekt
opalenizny doskonale widać na przykład zaaplikowany na dłoni.
Nie
odnotowuję tego faktu jako jakiegoś ogromnego minusu, wybaczam
praktycznie wszystko, bo jest to najładniejszy i najbardziej
naturalny kolor opalenizny jaki miałam możliwość do tej pory
stosować.
Mój
kolor Sunkissed jest niesamowicie wydajny. Odrobiną pudru ładnie
opalimy całą buzię. Pomimo, iż mam opakowanie testowe, o
pojemności 3g używam je od połowy czerwca i szacuję, że jeszcze
starczy mi na następny miesiąc.
Czy
polecam? Tak! Puder zdetronizował chwilowo wszystkich moich
ulubieńców.
Znacie
produkty Vita Liberata?