-na
spód około 180g ciastek (najlepiej z pełnego ziarna),
-na
spód około 80g rozpuszczonego masła,
masa
serowa:
- 450g kremowego serka, ja użyłam mascarpone w pojemniku 500 g,
- wanilia lub cukier z prawdziwą wanilią,
- 1 ½ filiżanki masła orzechowego, dałam cały słoik masła ze zdjęcia bo wychodzi na to samo,
- 1 puszka słodzonego! mleka skondensowanego,
- ¼ -½ filiżanki kremówki,
- ¼ -½ filiżanki cukry pudru, w zależności jak słodkie desery lubicie,
- żelatyna,
Ciasteczka
należy zmielić i pomieszać z rozpuszczoną masłem. Po wymieszaniu
powinno to przypominać konsystencję mokrego piachu.
Następnie
ugniatamy masę w tortownicy. W zależności od upodobań można użyć
tortownicy 18 cm lub większej.
Masy
starczy na spód i brzegi lub tylko na sam spód. Wsadzamy do lodówki
do schłodzenia.
Przystępujemy
do masy serowo - orzechowej.
Pierwsza
najważniejsza sprawa – wszystkie składniki muszą być w
temperaturze pokojowej.
W
wysokiej misce mieszamy serek, masło orzechowe i mleko
skondensowane, które jest niezbędne ponieważ nadaje całości
kremową konsystencję.
Nie
obawiajcie się masa nie będzie zbyt słodka, ponieważ równoważy
ją słonawy posmak masła orzechowego. Po wymieszaniu wszystkich
składników dodajemy, cukier, wanilię i śmietankę kremówkę –
i to ona nadaje całości jedwabistej lekkości. Ubijamy ponownie do
połączenia się składników.
Moje
ulepszenie (w tym roku) polegało na dodaniu 3 łyżeczek
rozpuszczonej w odrobinie ciepłej wody żelatyny, ponieważ sernik,
a bardziej mus orzechowy jest tak delikatny, że jeśli temperatura
za oknami jest odrobinę wyższa zaczyna rozmiękać jak masełko.
Całą
masę wylewamy do tortownicy na przygotowany wcześniej spód z
ciasteczek.
Po
schłodzeniu w lodówce najlepiej całą noc, żeby dobrze się
zsiadł, polewamy wierzch polewą czekoladową i dekorujemy według
własnego upodobania. Ja użyłam kwiatki Margaretki zrobione z
opłatka.
Moja
polewa to: 2-3 łyżki wody, 6 łyżek cukru, 2 łyżki kakao, 2
łyżki masła. Podgrzewamy w rondelku do wymieszania się
składników. Ja zawsze dodaję do polewy ½ opakowania gorzkiej
czekolady, która nada gładkości i pięknego połysku.
Przepis
podpatrzyłam u mojej kochanej Laury
Vitale, genialnej kobietki, która nie boi się żadnych wyzwań
w kuchni. Trochę oryginał ulepszyłam, ale na złe mu to nie
wyszło.
Życzę
Wam wszystkim smacznego!
P.S.
Sernik jest tak sycący, że proponuję zaczynać od małych
kawałków.
I
- NIE - nie jestem w żaden sposób sponsorowana przez Lidla :-P